Domniemany napastnik został zatrzymany w środę wieczorem na podziemnym parkingu w Bois-Colombes, 10 km na północny zachód od Paryża. Akcję przeprowadzono dzięki informacji od człowieka, który powiedział policji, że podejrzany przyznał mu się do zrobienia "czegoś głupiego".Policja uratowała go w ostatniej chwili?Podejrzany w chwili zatrzymania znajdował się w samochodzie i był półprzytomny, najprawdopodobniej po zażyciu środków nasennych lub innego rodzaju leków; tabletki leżały na siedzeniu auta. Szef MSZ Manuel Valls powiedział w czwartek, że "wszystko wskazuje na to, że próbował popełnić samobójstwo". Ze względu na stan domniemanego sprawcy nie można go było przesłuchać od razu po zatrzymaniu. Motywy, jakimi kierował się sprawca, są nieznane. Policja i sam Valls potwierdzili na podstawie badań DNA, że zatrzymany to 48-letni Abdelhakim Dekhar, który w latach 90. został skazany na cztery lata więzienia za współudział w głośnej we Francji strzelaninie z 1994 roku. Udział w spisku Na rozprawie w 1998 roku Dekhar został oczyszczony z zarzutów zbrojnej napaści, ale skazano go za udział w spisku. Jego rola polegała na kupieniu strzelby myśliwskiej i dostarczeniu jej Florence Rey i Audry'emu Maupin, którzy mieli powiązania ze środowiskami anarchistycznymi. W październiku 1994 r. Rey i Maupin usiłowali włamać się do policyjnego magazynu broni w Payżu, jednak nieudana próba przerodziła się w zakrojony na szeroką skalę pościg. Zginęło pięć osób, w tym Maupin i trzech funkcjonariuszy. Rey wyszła z więzienia w 2009 roku, po odsiedzeniu 11 z 20 lat kary. Na rozprawie Dekhar twierdził, że jest niewinny oraz że z ramienia algierskich służb wywiadowczych zajmował się infiltracją francuskiej skrajnej lewicy. Sąd nie dał mu wiary, ale Dekhar wyszedł na wolność zaraz po procesie, ponieważ na poczet kary zaliczono mu cztery lata spędzone w areszcie. W poniedziałek nieznany sprawca oddał strzały w redakcji lewicowego dziennika "Liberation", poważnie raniąc 23-letniego asystenta fotografa, po czym zbiegł. Ok. 1,5 godz. później oddał co najmniej trzy strzały przed bankiem Societe General w biznesowej dzielnicy Paryża, La Defense, i zniknął w tłumie. Wskutek drugiego ataku nikt nie ucierpiał. Krótko później na policję zadzwonił mężczyzna, który powiedział, że na przedmieściu Paryża uzbrojony człowiek zmusił go, by zawiózł go na Pola Elizejskie. Policja podejrzewa, że Dekhar jest również odpowiedzialny za grożenie ludziom bronią w ub. tygodniu w redakcji telewizji informacyjnej BFMTV.