- To wynik splotu niefortunnych okoliczności - tłumaczyła gigantyczne opóźnienie minister transportu Nathalie Kosciusko-Morizet. Nocny pociąg wyjechał planowo w niedzielę wieczorem ze Strasburga. Już po godzinie jazdy skład zatrzymał się w Belfort, gdzie miała nastąpić zmiana maszynisty. Zmiennika nie było jednak na miejscu. Dotarł on dopiero nad ranem. Większość pasażerów spała w tym czasie w ogrzewanych wagonach. Kolejny przystanek był w Tournus w Burgundii, gdzie koleje SNCF potrzebowały trzech godzin na zmianę lokomotywy. Po godzinie jazdy pociąg zatrzymał się znowu w Lyonie. Dopiero w poniedziałek wieczorem skład dotarł do Nicei - z 13 godzinnym opóźnieniem. Francuska minister transportu, pani Nathalie Kosciusko-Morizet tłumaczyła opóźnienie "splotem niefortunnych okoliczności", zaś kolejarscy związkowcy "oszczędnościowymi działaniami" dyrekcji SNCF. Ta ostatnia zaproponowała już pasażerom zwrot pieniędzy za bilety.