Francja jest drugim po Stanach Zjednoczonych krajem na świecie, który dysponuje tego typu supernowoczesnym okrętem. Lotniskowiec z napędem atomowym "Charles de Gaulle" kosztował wraz z wyposażeniem i uzbrojeniem ponad 40 miliardów franków, czyli prawie tyle co połowa tunelu pod kanałem La Manche. Jednak od początku były z nim same problemy. Najpierw okazało się, że źle funkcjonuje jeden z reaktorów jądrowych. Później trzeba było przedłużyć pas startowy, który był za krótki o prawie 5 metrów. W końcu pękła jedna ze śrub napędowych, o której - według związkowców - od początku było wiadomo, że jest kiepskiej jakości. Komentatorzy zaczynają się więc zastanawiać, czy nie chodzi w tym przypadku o jakiś sabotaż lub ciemne afery łapówkarskie, na co może wskazywać fakt, że ktoś podpalił biura z dokumentacją techniczną dotyczącą wspomnianej pechowej śruby. Dochodzenie w tej sprawie prowadzi komisja obrony Zgromadzenia Narodowego.