Kilkaset osób uczestniczyło w synagodze Zwycięstwa w Paryżu w uroczystości, która upamiętniła jedną z czarnych kart historii tego kraju. W trakcie głośnej łapanki 16 lipca 1942 roku francuska policja kolaborująca z Niemcami schwytała blisko 13 tysięcy Żydów z Paryża i okolic, w tym 4 tysięcy dzieci. Zostali oni następnie wywiezieni do obozów zagłady. Naczelny rabin Francji Gilles Bernheim przypomniał, że w czasie II wojny światowej w imię zbrodniczej ideologii nazistowskiej zamordowano sześć milionów Żydów. Potępił również fakt, że "70 lat po Holokauście (...), antysemityzm odradza się niemal wszędzie ze swoich popiołów". "Jak to możliwe, że 70 lat później 'na zimno' zabija się Żydów we Francji, ponieważ są Żydami?" - Zapytał Bernheim. Nawiązał w swoim przemówieniu do ostatnich głośnych tragedii we Francji, których ofiarą padły osoby pochodzenia żydowskiego. Mowa zwłaszcza o wypadkach w Tuluzie w marcu br., gdy Mohammed Merah zabił troje dzieci i nauczyciela ze szkoły żydowskiej, a także o dramacie Francuza pochodzenia żydowskiego Ilana Halimiego, którego bestialsko zamordował w 2006 roku gang z paryskich przedmieść. "Pierwsze morderstwo dzieci żydowskich po Szoah popełniono w tym roku w Tuluzie. Przeżyliśmy właśnie poważny zwrot" - powiedział z kolei Joel Mergui, przewodniczący Żydowskiego Centralnego Konsystorza we Francji. W niedzielnej ceremonii uczestniczyło kilku francuskich ministrów, w tym szef resortu spraw wewnętrznych Manuel Valls. Nazwa "łapanka Vel' d'Hiv" (skrót słów francuskich - "Velodrome d'Hiver", czyli "zimowy tor kolarski") pochodzi od nazwy dawnego welodromu w Paryżu, gdzie policja zapędziła wszystkich schwytanych 16 lipca 1942 roku Żydów. Spośród ofiar tej łapanki holokaust przeżyło tylko 25 osób. Historycy szacują, że w latach 1942-1944 w sumie około 76 tys. Żydów zostało deportowanych z Francji do obozów zagłady.