Przypomnijmy, że do zamachu przeprowadzonego przez terrorystów tzw. Państwa Islamskiego doszło 13 listopada 2015 roku. Zginęło 137 osób, z czego 87 w hali Bataclan, gdzie odbywał się koncert rockowy. Według zeznań jednego ze świadków, stan ciał ofiar świadczył o tym, że byli oni poddawani torturom. Terroryści mieli rzekomo wyłupywać ofiarom oczy, kastrować je, odcinać mężczyznom jądra, a następnie wkładać im je w usta; mowa była także o dekapitacji ofiar i pozbawianiu ich kończyn. Kobiety miały być gwałcone i kaleczone. Zgodnie z relacją świadka, policjanci mieli wybiegać z hali, przerażeni tym, co zobaczyli, i wymiotować. To właśnie ci policjanci opowiedzieli świadkowi o inicjałach TP o rzekomych torturach. Oprócz tego ojciec jednej z ofiar przysłał komisji list, z którego wynika, że przy identyfikacji zwłok został poinformowany o torturach, jakim poddawany był jego syn. Prokurator François Molins, zajmujący się sprawą zamachu, zeznał przed komisją, że na terenie zbrodni nie znaleziono żadnych noży, ani innych narzędzi, którym można by dokonywać opisanych wcześniej tortur. Prokurator potwierdził, że ciała były bardzo zdeformowane, ale przypisał to wybuchom i strzelaninie. Zapytany o jądra włożone w usta ofiar, odparł: "Nie mam informacji na ten temat". Doniesienia o torturach nazwał "wyłącznie plotkami". Przewodniczący komisji Georges Fenech potwierdził, że w trakcie zeznań pojawiły się informacje o torturach, których nie podawano wcześniej w mediach. Zaznaczył, że zeznania przesłuchanych świadków są ze sobą sprzeczne w tej kwestii. Zeznania przed parlamentarną komisją zajmującą się zamachami w Paryżu zostały upublicznione.