Oskarżony jest również prawnik prezydenta, Thierry Herzog, i były sędzia Sądu Kasacyjnego - Gilbert Azibert. Wszyscy trzej odrzucają postawione im zarzuty korupcji oraz nadużywania swoich wpływów politycznych. Proces ma potrwać do 10 grudnia - informuje AFP. Może jednak zostać odroczony na wniosek Aziberta, z powodu stanu jego zdrowia. Jak donosi agencja, Azibert nie stawił się w poniedziałek w sądzie. Obecny jest w nim Sarkozy i Herzog. Tajny telefon i fałszywa tożsamość Sarkozy'emu, który był prezydentem Francji w latach 2007-2012, zarzuca się, że usiłował nielegalnie uzyskać tajne informacje od sędziego Aziberta. Były prezydent komunikował się w tej sprawie w 2014 r. z Herzogiem, swoim adwokatem i przyjacielem, za pomocą tajnego telefonu, pod fałszywą tożsamością, jako Paul Bismuth. Herzog i Sarkozy rozmawiali o "możliwości skorzystania z faktu, że w Sądzie Kasacyjnym był sędzia, który był im przychylny", zidentyfikowany później jako Azibert. Sędzia w zamian za swoją przychylność miał liczyć na otrzymanie stanowiska w Monako. Informacje Aziberta miały dotyczyć wszczętego w 2013 r. śledztwa w sprawie rzekomych nielegalnych płatności, które Sarkozy miał otrzymywać od miliarderki Liliane Bettencourt, spadkobierczyni koncernu L'Oréal, na finansowanie kampanii wyborczej w 2007 r. Oskarżenia o nielegalny podsłuch Obrona Sarkozy'ego oskarża francuski wymiar sprawiedliwości o nielegalne podsłuchiwania poufnych rozmów prezydenta z jego prawnikiem. Argumentuje, że nie można udowodnić związku przyczynowego, niezbędnego do stwierdzenia korupcji, jak również do nielegalnego finansowania kampanii z 2007 r. Sarkozy zapewnia, że nie podjął żadnych kroków na rzecz "Gilberta" i podkreśla, że ten ostatni nigdy nie objął posady w Monako. Jego adwokaci powołują się na orzecznictwo Europejskiego Trybunału Praw Człowieka z czerwca 2016 r., zgodnie z którym nagrania z podsłuchów mogą być uznane jako dowody przeciwko prawnikowi, ale nie jego klientowi. Stacja BFM TV cytuje opinie prawników, według których byłemu prezydentowi grozi kara do 10 lat pozbawienia wolności oraz milion euro grzywny. Nie ostatni proces Sarkozy wycofał się z życia politycznego po porażce w prawyborach partyjnych przed wyborami prezydenckimi w 2017 r. W czasie swojego urzędowania w latach 2007-2012 tracił na popularności, stając się jednym z najmniej popularnych prezydentów V Republiki. Był postrzegany przez opinię publiczną jako "prezydent bogatych". Wybory prezydenckie w 2012 r. przegrał w drugiej turze z Francois Hollande'em. Były prezydent i jego partia - Republikanie - potępiają śledztwo jako motywowane politycznie. W marcu przyszłego roku ma się rozpocząć kolejny proces Sarkozy'ego, oskarżonego o nielegalne finansowanie kampanii wyborczej z 2012 r. Jest to część tzw. "afery Bygmalion", nazwanej od firmy promocyjnej obsługującej kampanię wyborczą byłego prezydenta. Sarkozy jest drugim byłym prezydentem Republiki, który staje przed sądem. W 2011 r. Jacques Chirac został skazany na dwa lata więzienia w zawieszeniu za defraudację funduszy publicznych i naruszenie zaufania publicznego. Chodziło o fikcyjne umowy o pracę w stołecznym ratuszu, zawierane, gdy sprawował funkcję mera Paryża. Z Paryża Katarzyna Stańko