Lekko rannych zostało dwóch strażaków, dwóch żandarmów i pięciu cywili. Zamieszki rozpoczęły się w sobotę po godzinie 22.00. Około 50 młodych ludzi uzbrojonych w kije baseballowe i koktajle Mołotowa zaczęło podpalać samochody i kosze na śmieci - podała Sylvaine Astic z regionalnej prefektury. - Świadek widział, jak śmiertelna ofiara miała zatarg z drugim młodym człowiekiem, w rezultacie czego padły dwa strzały - powiedziała prokurator Dominique Laurens. Osoba podejrzana o zabójstwo została przesłuchana jeszcze w nocy - podała pani prokurator, nie podając powodów zabójstwa. Związek policjantów wydał oświadczenie, w którym określił napięcia jako "histerię" w stosunkach między policją a młodzieżą. "Zaczęło się od morderczego wyrównania porachunków - powiedział Nicolas Comte ze związku policjantów SGP-FO. - Ale szybko to tragiczne wydarzenie pociągnęło za sobą atak na policjantów". Comte łączy najnowsze zamieszki z wielką falą niepokojów na przedmieściach jesienią 2005 roku, kiedy w zamieszkanych przez imigranckie rodziny podmiejskich miejscowościach wokół Paryża i innych miast doszło do kilkutygodniowej fali przemocy. - Niczego od tego czasu nie rozwiązano. Pod popiołami nadal pali się ogień - powiedział. W listopadzie zeszłego roku doszło do powtórki starć na północnych przedmieściach Paryża. W niedzielę biednej dzielnicy Vitry-le-Francois około 250 osób wzięło udział w marszu milczenia z matką zabitego, trzymającą fotografię syna.