Do strajku w szkołach wezwały nauczycieli niemal wszystkie francuskie związki nauczycielskie, a do ulicznych protestów dołączyło także wielu uczniów i ich rodziców. Według organizatorów strajku, wzięło w nim udział średnio około 60 proc. nauczycieli szkół podstawowych i średnich. Ministerstwo edukacji podaje dużo niższe od związkowych dane - 33 proc. strajkujących nauczycieli. Ulicami Paryża, Marsylii i Lyonu i innych miast przeciągnęły też w czwartek wielotysięczne manifestacje. W sumie, jak podaje radio France Info, w 48 miastach manifestowało, według różnych źródeł, od 100 do 220 tysięcy ludzi. Mimo nowego zarządzenia ministra edukacji, że w wypadku masowego strajku nauczycieli gminy mają zapewnić dzieciom opiekę, wielu merów dużych miast "zbuntowało się" i odmówiło organizowania tych zastępczych zajęć. Media określają to nawet jako "masową frondę" samorządowców, wywodzących się w dużej części z opozycyjnej Partii Socjalistycznej. Główną przyczyną protestów jest zapowiedziana przez ministra edukacji Xaviera Darcosa likwidacja w przyszłym roku 13,5 tysiąca etatów w oświacie, w tym niemal jednej czwartej stanowisk nauczycieli zajmujących się pomocą uczniom opóźnionym w nauce. Rząd tłumaczy redukcję przede wszystkim względami demograficznymi, tj. stałym spadkiem liczby uczniów.