W całej Francji zaplanowano na sobotę około 130 manifestacji z inicjatywy kilkudziesięciu organizacji pozarządowych, m.in. Ligi Praw Człowieka, Lekarzy Świata i wspólnoty Emmaus. Według policji wzięło w nich udział ponad 77 tysięcy ludzi, a według organizatorów - co najmniej 100 tysięcy. Uczestnicy sprzeciwiają się zaostrzeniu polityki prezydenta Sarkozy'ego wobec imigrantów, w tym zwłaszcza masowemu odsyłaniu Romów do krajów ich pochodzenia - Rumunii i Bułgarii. Manifestanci protestują też przeciw surowym działaniom rządzącej centroprawicy w walce z przestępczością. Według opozycji, prezydent Sarkozy obciąża imigrantów, szczególnie przybyszy z krajów Maghrebu i Romów, winą za wzrost przestępczości w kraju. Najliczniejszy pochód, liczący - według różnych źródeł - od 12 tys. do 50 tys. osób, ruszył po południu z placu Republiki w Paryżu. Na jego czele maszerowali mieszkający we Francji Romowie i Francuzi romskiego pochodzenia. "Wobec ksenofobii i polityki piętnowania - Wolność, Równość, Braterstwo!" - to główne hasło protestujących. Udział w paryskim pochodzie wzięli znani politycy lewicy i centrum, w tym liderka Zielonych Cecile Dufflot, przywódca "antykapitalistów" Olivier Besancenot i szef największego związku zawodowego CGT Bernard Thibault. W pochodzie dostrzec można też było Danielle Mitterrand, wdowę po prezydencie Francji, Francois Mitterrandzie. Podobne manifestacje zorganizowano w sobotę także m.in. w Marsylii, Tuluzie i Bordeaux. Osobny wiec przeciw ksenofobii urządzili wcześniej tego dnia w Paryżu artyści, w tym piosenkarki Regine i Jane Birkin. Pod oknami ministerstwa ds. imigracji odśpiewały one głośną piosenkę Serge'a Gainsbourga "Les P'tits Papiers". - To piosenka dla ludzi pogrążonych w nieszczęściu, która ma im dodać otuchy. Wydaje mi się, że czyni się kozły ofiarne z nielegalnych imigrantów i Romów. Mogą oni być wydaleni z Francji w przeciwieństwie do mnie, choć też jestem cudzoziemką - powiedziała Birkin, pochodząca z Wielkiej Brytanii. We Francji trwa od miesiąca gorąca dyskusja wokół zaostrzenia przez Paryż polityki wobec Romów - akcji likwidowania ich obozowisk i deportacji do Rumunii i Bułgarii. Francuska opozycja ostro atakuje prezydenta Sarkozy'ego, określając jego akcję jako "rasistowską". Według szacunkowych danych, tylko od końca lipca, gdy ogłoszono zaostrzenie tej polityki, odesłano do Rumunii i Bułgarii około 1000 Romów. Dostali oni od francuskich władz przed wyjazdem jednorazowy zasiłek w wysokości 300 euro na osobę dorosłą i 100 euro na dziecko. Prezydent Sarkozy tłumaczy ostrzejszy kurs wobec imigrantów romskich tym, że nielegalne obozowiska tej mniejszości we Francji są "źródłem handlu ludźmi, prostytucji i wykorzystywania dzieci". Szef MSW bagatelizuje protesty Francuski minister spraw wewnętrznych Brice Hortefeux wydał wieczorem komunikat, w którym minimalizuje znaczenie wielotysięcznych demonstracji, które odbywały się tego dnia w całej Francji przeciwko deportacji Romów do krajów pochodzenia. Hortefeux oświadczył, że protesty okazały się "rozczarowaniem" dla ich organizatorów, ponieważ zgromadziły "zaledwie kilka dziesiątków tysięcy osób". Demonstranci, którzy reprezentowali "mozaikę partii tradycyjnych oraz grupek lewaków i anarchistów nie mogą dyktować nam polityki" - napisano w komunikacie szefa francuskiego MSW.