Przygotowania do eksplozji trwały długo, ale później wystarczyło tylko kilka sekund, żeby posąg ważący tysiąc ton runął na ziemię w kłębach dymu. Gigantyczny pomnik założyciela Mandaromu został wprawdzie wzniesiony na prywatnym terenie, ale bez niezbędnych pozwoleń administracyjnych i oficjalnie to właśnie było głównym powodem jego zburzenia. Dla nikogo nie jest tajemnicą, że mężczyzna, na którego cześć wzniesiono pomnik, został oskarżony o seksualne molestowanie dzieci i nie stanął przed sądem tylko dlatego, że przed procesem zmarł. Tak naprawdę widoczny z daleka pomnik guru podejrzanego o pedofilię wywoływał oburzenie władz i okolicznych mieszkańców. Na mocy wyroku sądowego koszt zburzenia tego pomnika, przekraczający 150 tysięcy dolarów, ma zostać pokryty przez samą sektę.