Przypomnijmy, że Benalla stracił pracę w Pałacu Elizejskim po tym, jak wyszło na jaw, że w policyjnym hełmie pacyfikował demonstrantów w maju. Później, posługując się francuskim paszportem dyplomatycznym, spotykał się z afrykańskimi przywódcami. Emmanuel Macron odciął się od byłego współpracownika, jednak ten twierdzi, że są w stałym kontakcie. "Wymieniamy wiadomości na różne tematy. 'Jak ty to widzisz' - w tym stylu. Czasem o 'żółtych kamizelkach', czasem na temat spraw bezpieczeństwa czy innych osób" - stwierdził Benalla. Choć rząd oświadczył, że były ochroniarz nie był "ani oficjalnym, ani nieoficjalnym" wysłannikiem Francji w Afryce, Benalla twierdzi, że francuskie władze nie dezaktywowały jego paszportu dyplomatycznego, choć mogły. "Kiedy podróżujesz za granicę z takim paszportem, francuska ambasada wie o twoim przyjeździe" - mówi mężczyzna, którego wypowiedzi ocenia się jako kłopotliwe dla francuskiego prezydenta. 26-letni Alexandre Benalla został ochroniarzem Emmenuela Macrona podczas kampanii wyborczej w 2016 roku. Rok później dostał posadę w pionie bezpieczeństwa w Pałacu Elizejskim.