Według Hollande'a, który przygotowuje się do kwietniowo-marcowych wyborów prezydenckich, zawarta na ostatnim szczycie UE umowa nie jest "dobrą odpowiedzią" na kryzys zadłużenia" w strefie euro. W opinii socjalisty, porozumienie to nie rozwiązuje najpilniejszego problemu - spirali zadłużenia w eurogrupie, ani też nie gwarantuje trwałości przyszłej "unii fiskalnej" w UE. - Aby wzmocnić zaufanie i wesprzeć wzrost gospodarczy, to (brukselskie porozumienie) nie jest dobrą odpowiedzią - zaznaczył Hollande w radiu RTL. - Jeśli zostanę prezydentem, zajmę się negocjacją czy też renegocjacją (umowy), aby dodać do niej to, czego jej dzisiaj brak: skutecznego wpływu na rynki - dodał. Socjalista powiedział, że zmiany są potrzebne, aby pozwolić na interwencję Europejskiego Banku Centralnego (EBC), wprowadzenie euroobligacji oraz stworzenie dostatecznie silnego funduszu ratunkowego, który mógłby oprzeć się presji zaniepokojonych rynków. Czwartkowo-piątkowy szczyt UE zakończył się zgodą na wzmocnienie dyscypliny finansowej eurolandu. Ponieważ Londyn zablokował zmianę traktatu UE, nowe zasady mają być wdrożone umową międzyrządową "17" oraz państw spoza euro, dla których cele nie muszą być wiążące do czasu przyjęcia euro. Do zawarcia umowy razem z krajami euro wstępnie gotowość zgłosiło 9 państw spoza euro, w tym Polska, czyli wszystkie kraje Unii z wyjątkiem Wielkiej Brytanii. Aby zapewnić stabilność rynków, na szczycie zdecydowano też, że państwa strefy euro oraz inne kraje UE mają wzmocnić Międzynarodowy Fundusz Walutowy (MFW) kwotą do 200 mld euro, by ten wspierał zadłużone gospodarki eurolandu. Jednak pod presją Niemiec nie zgodzono się, aby EBC pełnił rolę "pożyczkodawcy ostatniej szansy". Nowy stały fundusz ratunkowy strefy euro - Europejski Mechanizm Stabilizacyjny (ESM) ma zostać powołany już w lipcu 2012, rok wcześniej niż wstępnie planowano.