Jeśli się te rezultaty potwierdzą, oznacza to, że Hollande i Aubry zmierzą się 16 października w drugiej, decydującej o zwycięstwie turze prawyborów. Według szacunków opartych na około 1,7 mln oddanych głosów, na Hollande'a głosowało 39 proc. głosujących, a Aubry poparło - blisko 31 proc. wyborców. Trzeci w kolejności kandydat - Arnaud Montebourg uzyskał ok. 17 proc. głosów. Czwarte miejsce zajęła Segolene Royal, a na końcu stawki sześciorga kandydatów uplasowali się kolejno - Manuel Valls i Jean-Michel Baylet. Według szacunkowych jeszcze rezultatów, do urn poszło w tę niedzielę ponad 2 miliony Francuzów. W komentarzach uznaje się tę frekwencję za wielki sukces organizowanych po raz pierwszy przez PS - na wzór amerykańskich partii - prawyborów otwartych dla wszystkich sympatyków lewicy. Jeden z liderów partii, Harlem Desir, powiedział w niedzielę wieczorem, że tak duża liczba wyborców, przekroczyła "najśmielsze oczekiwania" socjalistów. Niedzielne prawybory uważa się także zgodnie za wielką porażkę 58-letniej ambitnej Royal, byłej rywalki obecnego prezydenta Nicolasa Sarkozy'ego w 2007 roku. Jej rywalizacja z Hollande'em miała także wymiar osobisty, gdyż przez wiele lat była ona jego partnerką życiową. Mają oni wspólnie 4 dorosłych dzieci. Obserwatorzy zauważają, że zwycięzcy I tury: 57-letni Hollande i 61-letnia Aubry mają podobne, dalekie od radykalizmu programy, ale różnią się oni pod względem osobowości i stylu dyskursu politycznego. W swojej kampanii Hollande zapowiadał wiele razy, że będzie "normalnym" prezydentem, atakując w ten sposób sprawowania władzy przez Nicolasa Sarkozy'ego. Socjalista zarzuca obecnemu szefowi państwa "nadmierną koncentrację władzy w Pałacu Elizejskim", "brak szacunku dla innych władz", "wywieranie presji na wymiar sprawiedliwości". Zdaniem Hollande'a, Francuzi oczekują "normalnego" prezydenta, czyli takiego, który będzie się zachowywał się w sposób bardziej spokojny i wyważony niż znany z hiperaktywności i porywczości "Sarko". Według Hollande'a, jednym z pierwszych jego kroków jako prezydenta będzie "wielka reforma podatkowa". W swoim programie stawia on zdecydowanie na zmniejszenie bezrobocia i obiecał finansowe wsparcie z budżetu państwa dla przedsiębiorstw zatrudniających ludzi młodych. Obiecał, że utworzy 60 tys. nowych miejsc pracy dla nauczycieli, jeśli tylko zostanie wybrany na prezydenta. Aubry, córka byłego wieloletniego szefa Komisji Europejskiej, Jacquesa Delorsa, prezentuje się jako nadzieja na wielkie zmiany w życiu politycznym. "Kobieta w Pałacu Elizejskim i to kobieta lewicy - wraz ze mną dojdzie jednocześnie do dwóch zmian" - mówiła Aubry w jednym z wywiadów, wyróżniając się w ten sposób zarówno w stosunku do Hollande'a, jak i Sarkozy'ego. Pytana, jaką pierwszą decyzję podejmie po ewentualnym wyborze na prezydenta Francji, Aubry zaznaczyła, że zaczęłaby od "obniżenia płacy głowy państwa i ministrów o 30 proc." oraz że wsparłaby ustawę narzucającą całkowitą równość kobiet i mężczyzn w miejscu pracy. Szefowa partii złożyła też ostatnio inną spektakularną obietnicę: zwiększenia o 300 tys. miejsc pracy dla młodzieży, w tym o 100 tys. pracy już w pierwszym roku jej prezydentury.