Éric Zemmour wywołał powszechne oburzenie we wrześniu 2020 roku, kiedy powiedział kanałowi CNews, że migrujące dzieci to "jedynie złodzieje, mordercy i gwałciciele. Powinno się je odesłać". Zemmour nie pojawił się w sądzie, aby wysłuchać werdyktu. Tak samo nie przyszedł na toczącą się rozprawę w listopadzie zeszłego roku. Sąd ukarał Zemmoura grzywną w wysokości 10 000 euro w dziennych ratach po 100 euro przez 100 dni. Co więcej, jeśli kandydat na prezydenta odmówi płacenia, może zostać skazany. Prawnik Zemmoura, Olivier Pardo, powiedział, że odwoła się od wyroku. Zemmour: chcą mnie zastraszyć W zeszłym roku Zemmour twierdził, że ta sprawa to "nic innego niż kolejna próba zastraszenia mnie", mówiąc "nie uciszą mnie". Skrajnie prawicowy dziennikarz był już dwukrotnie skazany za mowę nienawiści. Łącznie przeciwko niemu 16 razy prowadzono śledztwo w związku z podżegającymi wypowiedziami na temat imigracji i islamu. W 2011 roku został ukarany grzywną w wysokości 10 000 euro za stwierdzenie w telewizji, że "większość handlarzy narkotyków to czarni i Arabowie". W 2018 roku kazano mu zapłacić 3000 euro za komentarze na temat muzułmańskiej "inwazji" na Francję. Zemmour wystartuje w wyborach? Wejście Zemmoura do polityki po latach kariery spędzonej w mediach wywołało wiele komentarzy. We wrześniu na krótko stał się najgłośniejszym kandydatem na prezydenta Francji. Mimo to dalej nie wiadomo, czy Zemmour będzie mógł wystartować w wyborach prezydenckich. By to zrobić musi jak wszyscy kandydaci, zebrać 500 podpisów samorządowców - merów lub radnych z całego kraju do połowy marca. Sam Zemmour przyznaje, że istnieje ryzyko, że nie uda mu się zdobyć wystarczającej liczby głosów poparcia. Chyba że więcej merów i innych osób posiadające prawo elektorskie zgodzi się poprzeć go w ramach systemu, który potępił jako dyskryminujący politycznych outsiderów.