Na wniosek szefów klubów parlamentarnych różnych odcieni - od rządzącej prawicy do opozycyjnej lewicy - Zgromadzenie Narodowe przegłosowało we wtorek wieczorem rezolucję w sprawie prostytucji. Uchwała nie oznacza zakazu uprawiania nierządu, ale przypomina o tym, że Francja jest zwolennikiem eliminacji tego procederu. Jak głosi tekst, rezolucja ma "uczynić wyłom w utartej opinii", według której "prostytucja jest czymś nieuchronnym". W intencji inicjatorów rezolucji, ma ona być pierwszym krokiem do karania klientów prostytutek grzywnami lub nawet więzieniem. Wkrótce we francuskim parlamencie ma zostać złożony projekt ustawy przewidujący wprowadzenie umożliwiających to zapisów. Zdaniem minister spraw społecznych Roselyne Bachelot kary dla klientów mogą "onieśmielić" osoby korzystające z usług prostytutek. "Najważniejsze, aby klient miał świadomość, że kupując akt seksualny utrzymuje ten system (zorganizowanej prostytucji)" - podkreśla Bachelot, dla której istnienie nierządu jest przejawem "przemocy zadawanej kobietom". Jednak nawet w rządzie nie ma zgody co do karania klientów prostytutek. Minister spraw wewnętrznych Claude Gueant odniósł się do tej propozycji krytycznie, zauważając, że wprowadzenie takiego rozwiązania wymagałoby "głębokiej rewizji" obecnego prawa. Obecnie we Francji prostytucja sama w sobie nie jest naruszeniem prawa, choć jest nim - według miejscowych przepisów - nakłanianie kogoś do nierządu bądź sutenerstwo. Wprowadzona w 2003 roku ustawa przewiduje także kary do 2 miesięcy więzienia i blisko 4 tys. euro grzywny dla prostytutek za wszelkie formy "nagabywania" klientów w miejscu publicznym. W opublikowanym wiosną bieżącego roku raporcie parlamentarnym proponowano, by korzystanie z usług prostytutek uznać nad Sekwaną za przestępstwo, podlegające karze do sześciu miesięcy więzienia i 3 tys. euro grzywny. Pomysł nowego prawa podzielił zdecydowanie polityków i opinię publiczną. W mediach przeważa jednak głos przeciwników, którzy argumentują, że karanie klientów nie ograniczy tego zjawiska, a tylko spowoduje jego zejście do podziemia. Ponadto wskazuje się, że wiele osób uprawiających ten zawód czyni to z własnego wyboru. Przeciw projektowi zakazu prostytucji manifestowały we wtorek przed gmachem Zgromadzenia Narodowego w Paryżu prostytutki i ich klienci. Demonstrację zorganizował Związek Zawodowy Pracowników Seksualnych (STRASS). Zdaniem związku zakaz uderzyłby głównie w osoby prostytuujące się dobrowolnie, a nie w zorganizowane sieci sutenerów, które przymuszają kobiety do płatnego seksu. Według oficjalnych danych, we Francji prostytuuje się od 18 do 20 tys. osób; w 80 proc. są to kobiety. Badania mówią, że z płatnych usług seksualnych korzysta w tym kraju co ósmy mężczyzna.