Ruch "żółte kamizelki" rozpoczął w listopadzie 2018 roku serię protestów przeciwko polityce gospodarczej prezydenta Francji Emmanuela Macrona. Według organizatorów w sobotnich protestach w Montpellier wzięły udział 3 tys. osób; według prefektury - o połowę mniej. AFP pisze, że manifestanci, z których część była zakapturzona, rzucali koktajlami Mołotowa; policja z kolei użyła gazu łzawiącego. W ogniu stanął policyjny radiowóz, jednak - jak zaznacza AFP - samochód był pusty. Według prefektury departamentu Herault, w którym leży Montpellier, to manifestanci otworzyli drzwi pojazdu i wrzucili do środka koktajl Mołotowa. Władze poinformowały o trzech zatrzymaniach, m.in. w związku z posiadaniem noży. Chcą dymisji Macrona W centrum Montpellier zamkniętych było wiele sklepów; szyby zabezpieczano dyktami. Cotygodniowe protesty "żółtych kamizelek" w przeszłości często przeradzały się w zamieszki, zwłaszcza w Paryżu. Tłum dewastował przy tym to, co protestującym kojarzyło się z wysokim statusem społecznym - siedziby banków, luksusowe sklepy i restauracje. AFP podkreśla, że ta sobota uznawana jest przez uczestników ruchu za dzień "powrotu" do dużych demonstracji. W ostatnich tygodniach manifestacje były dużo mniejsze. Na pierwszą wrześniową sobotę wzywano do mobilizacji protestujących w całym kraju. Na transparentach manifestujących tego dnia "żółtych kamizelek" widniały m.in. napisy wzywające Macrona do dymisji i grożące protestami w każdą sobotę, aż do maja 2022 roku, gdy zakończy się obecna kadencja prezydenta. Demonstracje miały miejsce także w Rouen, na północy Francji, gdzie również doszło do starć; zatrzymano tam dwie osoby. Po kilkaset osób manifestowało w Lille i Strasburgu; kilkadziesiąt - w Paryżu. Ruch "żółtych kamizelek", który protestuje przeciw reformom społecznym i gospodarczym prezydenta kraju, na pewien czas bardzo zaszkodził notowaniom Macrona. Początkowo masowe marsze są już dużo mniej liczne, a na początku lipca poparcie dla prezydenta zaczęło rosnąć. "Żółte kamizelki" odrzucają politykę gospodarczą Macrona, nastawioną - jak uważają - na duże koncerny i bogatych kosztem zwykłych pracowników. Ruch domaga się podniesienia płac, emerytur i zasiłków dla bezrobotnych. W reakcji na protesty francuskie władze zorganizowały kilkumiesięczną "debatę narodową"; po jej przeprowadzeniu zapowiedziano obniżenie podatków, reformy systemu emerytalnego, ułatwienie rozpisywania referendów i reorganizację państwowej administracji.