Francuski dziennik zadaje pytanie o możliwość renesansu wiary, będącej u podstaw francuskiej cywilizacji i oddaje głos filozofom, socjologom i innym świeckim obserwatorom, którzy w kończącym się roku pisali na ten temat. Filozof Thibaud Collin, który - jak zaznacza redakcja - "nie ukrywa, że jest katolikiem", przywołuje wrażenie, jakie na Francuzach zrobił pożar katedry Notre Dame, wskazując zarazem, że "nie prowadzi to do żadnych wniosków, jeśli chodzi o powrót wiary chrześcijańskiej do Francji". Według niego jest to raczej potwierdzenie tego, że francuski katolicyzm stał się "jakby skamieniałym dziedzictwem, co jest czymś całkiem przeciwnym żywotności". Filozof zastrzega, że od tego skamienienia można wszelako oczekiwać nowej ewangelizacji. "Jednak dechrystianizacja trwa nieprzerwanie, a to dlatego, że wiara przestała być przekazywana następnym pokoleniom" - ocenia profesor. Co niedzielę bywa w kościele zaledwie 1,8 proc. Francuzów Socjolog Yann Raison du Cleuziou, autor pracy pt. "Kontrrewolucja Katolicka", również pasję, jaką wywołał pożar Notre Dame, uważa za krótki moment pocieszenia dla katolików. Ta chwila nie powinna jednak przesłaniać faktu, że katolicyzm we Francji to przeszłość, a jego upadek potwierdza statystyka - co niedzielę bywa w kościele zaledwie 1,8 proc. Francuzów. Inny socjolog dyrektor instytutu badań opinii publicznej IFOP Jerome Fourquet potwierdza "trwałość chrześcijańskich korzeni społeczeństwa" francuskiego. Obawia się jednak, że choć chrześcijańskie korzenie wciąż są obecne we Francji, to "coraz słabiej jest tu z wiarą". Jego zdaniem "coraz ostrzejszy spadek liczby chrztów podważa antropologiczne podstawy katolicyzmu" w tym kraju. Olivier Roy, który wydał w tym roku książkę pt. "Czy Europa jest chrześcijańska?", zauważa, że rozpacz nad tragedią Notre Dame, była przede wszystkim żalem nad pomnikiem kultury, a nie nad świątynią wiary. "W naszym społeczeństwie chrześcijaństwo zostało zeświecczone" - podsumowuje. 50 proc. Francuzów wciąż uważa się za katolików Historyk Denis Pelletier utrzymuje, że "katolicyzm, nawet jeśli stał się mniejszościowy, to jest szanowany we francuskim społeczeństwie". Zastrzega przy tym, że "po to, by wzbudzać szacunek, Kościół również musi być godny szacunku, to znaczy szanować jednostki, prawo, powszechną moralność. Stąd poruszenie, jakie wywołały rewelacje o przemocy seksualnej w łonie Kościoła i przede wszystkim długie milczenie, które je ukrywało na szkodę ofiar". 30 stycznia 2020 r. ma zapaść decyzja sądu apelacyjnego w procesie kardynała Philippe'a Barbarina, metropolity Lyonu, dotyczącym tuszowania pedofilii w Kościele. Kardynał Barbarin odwołuje się od wyroku pół roku więzienia w zawieszeniu. 7 marca br. został skazany za to, że nie zgłosił francuskim organom ścigania przypadków nadużyć seksualnych popełnionych wobec nieletnich skautów przez jednego z księży z jego archidiecezji - Bernarda Preynata - w latach 80. i 90. Historyk Guillaume Cuchet przyznaje, że spada liczba praktykujących, ale jest zdania, że na katolicyzm we Francji patrzeć należy z drugiej strony, gdyż "50 proc. Francuzów wciąż uważa się za katolików". Dlatego "nie można mówić o końcowym kryzysie", bo choć nie jest dobrze, to "historia Kościoła to historia wolnych mężczyzn i kobiet; historia, której zakończenie nie jest zapisane; historia ludzi, którzy w każdym pokoleniu muszą przyjąć na siebie odpowiedzialność za nią" - uważa historyk, określany przez "Le Figaro" jako "realista, ale nie pesymista". Pożar Notre Dame jest "straszliwym znakiem" Patrick Kechichian, autor "Małej Pochwały Katolicyzmu", przekonany jest, że nie wolno w tajemnicy pozostawiać żadnego ze skandali, do jakich doszło w Kościele. A kiedy wyjdą one na światło dzienne, zostaną zanalizowane, potępione i naprawione, to powstanie sytuacja, w której uchronić będzie można wiarę, wiernych i Kościół przed "dwoma głównymi manowcami - rezygnacją i beznadzieją" - uważa. Pożar Notre Dame jest dla tego eseisty "straszliwym znakiem", "znakiem nieskończonej kruchości, jakiej podlega zarówno budowniczy katedr, jak i zwykły wierny". I dlatego - jak wskazuje - "wznosi się nasza modlitwa, przyznanie (...) słabości i niemożliwej do zniszczenia nadziei". Według prezesa Francuskiej Akademii Katolickiej, filozofa Philippe’a Capelle-Dumonta, "nadzieja mieszka w upartej i konstruktywnej sile, przeciwstawiającej się bólowi i zniszczeniu" - "zniszczeniu katedry czy niszczącej sile skandali". Dlatego "Kościół przeżywa teraz chwile globalnie tragiczne, a zarazem nieśmiało zbawienne" - tłumaczy filozof, którego wypowiedź kończy artykuł w czwartkowym "Le Figaro". Z Paryża Ludwik Lewin