Na lotnisku Roissy-Charles de Gaulle pod Paryżem połowa lotów dalekiego zasięgu jest odwołana, tylko nieco lepiej jest na średnich i krótkich rejsach. Część pasażerów albo musi wracać do domu, albo koczuje na lotnisku. Większość nie kryje rozgoryczenia. Część z nich mówi, że straciła zaufanie do Air France, więc teraz przeniosą się do innych linii. Do strajku wezwało 14 central związkowych. Po raz pierwszy od ćwierć wieku w akcji protestacyjnej ramię w ramię udział biorą piloci, stewardessy, stewardzi i personel naziemny. Pracy nie podjęło dzisiaj około jednej trzeciej pracowników. Młody mechanik, pokazując odcinek swojej miesięcznej wypłaty, wyjaśnia, że zarabia 1300 euro na rękę. Tłumaczy, że odpowiedzialność jest ogromna, ponieważ musi sprawdzać stan techniczny całego samolotu. Strajkujący demonstrowali przed siedzibą Air France. Dyrekcja nie chce się ugiąć pod ich presją pracowników, twierdząc, że na podwyżki wydano już 70 mln euro.