Do "pojedynku" doszło na ulicach miasta Beziers, na południu Francji. Skończył się on tragicznie dla przestępcy. Na umówione miejsce zamiast zwykłych policjantów przyjechali antyterroryści z pobliskiej Marsylii i w ciągu kilku minut zastrzelili bandytę. Funkcjonariusze podkreślali jednak, że zrobili to w obronie własnej. Niestety wcześniej 25-letni mężczyzna uzbrojony m.in. w ręczną wyrzutnię rakietową i karabin maszynowy zdążył wywołać panikę w centrum miasta. Zabił szefa gabinetu mera, bo zobaczył na dachu samochodu migoczącego koguta i pomyślał, że jest to policjant w cywilu. Rannych zostało także kilku policjantów. Według policji, sprawca był handlarzem narkotyków. Nie wiadomo jednak, czy w tym przypadku działał pod ich wpływem, czy też był chory psychicznie.