Według wstępnych ustaleń, sprawcy porozlewali benzynę i podpalili synagogę w Marsylii w kilku miejscach jednocześnie. Płomienie strawiły cały budynek o powierzchni niemal 500 metrów kwadratowych i przechowywane w niej zbiory starodruków. Wcześniej ktoś podłożył ogień także pod synagogę w Strasburgu, a brama do żydowskiej świątyni w Lyonie została staranowana skradzionym samochodem. Na szczęście we wszystkich tych atakach nikt nie odniósł obrażeń. Dodatkowe patrole zaczęły już wczoraj chronić synagogi w Marsylii i Lyonie. Dzisiaj tysiąc dodatkowych policjantów zacznie także patrolować tereny wokół synagog w 10 największych miastach. Prezydent Francji, Jacques Chirac zapowiedział także surowe karanie sprawców antyżydowskich ataków. Część komentatorów zaczyna obawiać się, że bliskowschodni konflikt zaczął przenosić się do Francji - wielkiego skupiska muzułmanów. Żyje ich tam około 5 milionów. Przedstawiciele wspólnoty żydowskiej jak i Autonomii Palestynskiej próbują rozładować coraz bardziej napiętą sytuację we Francji. Podpalanie synagog nad Sekwaną zdecydowanie potępiła oficjalna przedstawicielka Arafata we Francji - Laila Chahid. Wielki Rabin Joseph Sitruck uspokaja - nie ma powodów do niepokoju, bo Francuzi nie są antysemitami. Minionej nocy nieznani sprawcy usiłowali także podpalić synagogę w Brukseli.