- Moja dyrekcja nie chce już, żebym przychodził do szkoły - powiedział 35-latek stacji BFM TV. Nauczyciel ze szkoły podstawowej w Essonne wyjaśnił, że z powodu licznych tatuaży grozi mu, że nie będzie mógł już nauczać w klasach 1-3. Jego wygląd niepokoi rodziców uczniów, którzy zarzucają mu "straszenie dzieci". Ciało nauczyciela niemal w 100 proc. pokryte jest tatuażami łącznie z twarzą, głową i szyją. - Myślę, że jestem dobrym nauczycielem - mówi Sylvain, który uczył wcześniej w klasach przedszkolnych i podstawowych oraz w szkołach w Anglii. - Mój wygląd nie jest na co dzień przeszkodą, bo uważam, że jestem dobrym nauczycielem - ocenia. I zastrzega, że "skarży się jeden na tysiąc rodziców, a skargi pochodzą od rodziców dzieci, których nie mam w klasie". Minister edukacji Jean-Michel Blanquer powiedział w poniedziałek w radiu RTL, że ubiór w szkole powinien mieć - jak to ujął - "charakter republikański", a szkoła nie jest plażą, dyskoteką ani klubem nocnym. Minister odniósł się w ten sposób do mody panującej wśród niektórych francuskich nastolatek na chodzenie do szkoły w szortach i bluzkach z odkrytym pępkiem. Sylvain skierował do ministra prośbę o zdefiniowanie "republikańskiego charakteru ubioru w szkole" i zarzucił władzom dyskryminację. Słowa ministra wywołały polemikę we francuskich mediach, czym tak naprawdę jest "republikański charakter" stroju. W sieci pojawiły się zdjęcia nagich osób owiniętych flagą francuską oraz słynnego obrazu Delacroix z 1830 roku "Wolność wiodąca lud na barykady", na którym wolność została przedstawiona jako symbolizująca Francję Marianne z odkrytym biustem. Marianne trzyma w jednej ręce trójkolorową flagę, a w drugiej muszkiet z bagnetem, a na głowie ma czapkę frygijską, będącą symbolem rewolucji francuskiej z 1789 roku. Z Paryża Katarzyna Stańko