Mężczyzna, który urodził się w Azerbejdżanie i chciał we Francji pracować w policji, twierdzi, że otrzymał od osoby zatrudnionej w Pałacu Elizejskim "wybuchowe" dokumenty. W czasie przesłuchań wyjaśnił, że dokumenty te nie tylko kompromitują prezydencką parę, ale ujawnienie ich w całości może wręcz zagrozić bezpieczeństwu Macrona i pierwszej damy Francji. W zamian za ich zwrot żądał 300 tys. euro - chciał też dostać mieszkanie w Paryżu. Kontaktował się w tej sprawie z jedną z córek Brigitte Macron z poprzedniego małżeństwa. Według prokuratury oskarżony odmówił przekazania policji dokumentów, o których mówił. Zapowiedział, że przekaże je mediom - ale na razie nie wiadomo, czy te dokumenty naprawdę istnieją. Nie znaleziono ich w czasie rewizji w mieszkaniu tego 27-latka. Mężczyzna został poddany badaniom psychiatrycznym, ale lekarze nie stwierdzili u niego żadnych poważnych zaburzeń. Marek Gładysz