- Plama ropy porusza się zasadniczo w kierunku północnym i zagraża wybrzeżom Florydy - oświadczył Crist. Również dziś Pentagon poinformował, że amerykański minister obrony Robert Gates rozważa prośbę gubernatora stanu Luizjana Bobbyego Jindala o fundusze na przydzielenie około 6 tys. żołnierzy Gwardii Narodowej do walki ze skutkami wycieku. Prezydent USA Barack Obama zapewnił, że władze USA są w pełni przygotowane, by spełnić swoje obowiązki wobec obywateli nadbrzeżnych stanów, ponieważ rozlana ropa staje się coraz większym zagrożeniem dla środowiska. - Firma BP, do której należała platforma, jest ostatecznie odpowiedzialna zgodnie z prawem za koszty operacji oczyszczania, ale jesteśmy gotowi spełnić nasze obowiązki względem wszystkich społeczności, których to dotyczy - powiedział. Zapewnił jednocześnie, że wiercenia pozostaną ważną częścią amerykańskiej polityki energetycznej, ale muszą być wykonywane w sposób odpowiedzialny. Ropa docierała w piątek do wybrzeży USA, a wzburzone morze popycha ją coraz szybciej w kierunku nadbrzeżnych rozlewisk. Władze gorączkowo próbują zapobiec jednej z największych katastrof ekologicznych od dziesięcioleci. Przypuszcza się, że do wód Zatoki Meksykańskiej mogło przedostać się około 150 tys. baryłek ropy. Jeśli nie zadziałają środki zabezpieczające odwiert, do morza może przedostać się dwa razy więcej surowca, co oznacza, że grozi to wyciekiem największym w historii, większym od katastrofy Exxon Valdez u wybrzeży Alaski w 1989 r., kiedy do morza dostało się 258 tys. baryłek. Wyciek ropy może spowodować miliardowe straty Zniszczenia w środowisku morskim Zatoki Meksykańskiej po spowodowanym wybuchem platformy wiertniczej wycieku ropy mogą przynieść gospodarce miliardowe straty - poinformowała w piątek agencja Reutera. Według działu energetycznego agencji ratingowej Fitch, koszty powstrzymania wycieku i oczyszczenia okolicznych akwenów mogą sięgnąć od 2 od 3 mld dolarów. Prezes koncernu naftowego BP Tony Hayward zadeklarował, że jego firma zlikwiduje w całości skutki katastrofy ekologicznej i zapewni rekompensaty poszkodowanym. Eksploatację platformy prowadziła wynajęta przez BP spółka wiertnicza Transocean z siedzibą w Szwajcarii. Giełdowa wartość akcji BP była w piątek o około 14 proc. niższa niż przed eksplozją platformy 20 kwietnia. Notowania Transoceanu spadły w tym samym czasie o 20 proc. Poławiacze krewetek z Luizjany wystąpili z pozwem przeciwko obu tym spółkom, a także przeciwko firmom Halliburton i Cameron, zarzucając im niedbalstwo. Jak poinformował w piątek Neal McMahon, analityk z firmy inwestycyjnej Bernstein, rybołówstwo i przemysł rybny w Luizjanie mogą stracić 2,5 mld dolarów, a branża turystyczna na florydzkim wybrzeżu Zatoki Meksykańskiej 3 mld dolarów.