Policjanci, którzy dotarli na miejsce zbrodni zastali makabryczny widok. Młody mężczyzna odgryzał kawałki ciał swoich ofiar: małżeństwa Michelle i Johna Stevens na podjeździe przed ich domem. Funkcjonariusze mieli spory problem z odciągnięciem mężczyzny od zwłok. Jak relacjonowali, 19-latek był bardzo silny i nie działał na niego paralizator. Zdaniem świadków zdarzenia, wydawał z siebie "zwierzęce" odgłosy. Policjanci musieli użyć broni. Sprawca został ranny i obecnie przebywa w szpitalu. "Widziałem wiele miejsc zbrodni. Ale nie można ich porównać z tym, co zobaczyłem ostatniej nocy... Chyba nigdy nie widziałem zabójstwa popełnionego z taką przemocą, z tak ogromną agresją" - "Daily Mail" cytuje szeryfa Williama Snyder, prowadzącego sprawę. Na razie nie ma informacji, co było motywem postępowania 19-latka. Jak donoszą media, badania toksykologiczne mają ustalić, czy rzeczywiście znajdował się pod wpływem narkotyków. Policja nie wyklucza, że student mógł zażyć narkotyk zwany Flakka, tzw. "pięciodolarowy szał". Po jego zażyciu osoby mają halucynacje, wpadają w szał i są odporne na ból.