Tylko Rosja może zapobiec wojnie na wschodzie Ukrainy, wypełniając wzięte na siebie zobowiązania - pisze w środę "Financial Times". Dziennik twierdzi, że to prezydent Władimir Putin ponosi większość odpowiedzialności za destabilizację w regionie. Tak naprawdę ostrzał artyleryjski wzdłuż tzw. linii demarkacyjnej, uzgodnionej we wrześniu w Mińsku, nigdy nie ustał, a ukraińskie siły i prorosyjscy rebelianci próbowali zajmować okoliczne terytoria. "Ale w ostatnich dniach operacje wojskowe nabrały tempa i stały się gwałtowniejsze" - zaznacza londyńska gazeta. Po obu stronach rośnie liczba ofiar, a porozumienie z białoruskiej stolicy jest zagrożone. Ukraina może znów pogrążyć się w wojnie na pełną skalę, "zarówno krwawej jak i bezsensownej" - dodaje "FT" w artykule redakcyjnym. "Większość odpowiedzialności za niestabilność ponosi Władimir Putin. Moskwa nie wypełnia głównych punktów porozumienia z Mińska, choć rosyjski prezydent twierdzi, że jest współautorem dokumentu. Rosja przede wszystkim nie wprowadziła w życie klauzuli mówiącej o umożliwieniu Ukrainie przejęcia pełnej kontroli nad jej granicą z Rosją, co z kolei pozwoliłoby Kijowowi powstrzymać napływ ludzi i broni" do Donbasu - pisze brytyjski dziennik. Jego zdaniem wszystkie strony, w tym Zachód, muszą nadal naciskać na pełne wdrożenie porozumień z Mińska. "FT" zaznacza też, że obecnie nie jest odpowiedni moment, by rozważać złagodzenie sankcji wobec Rosji. Gazeta wyraża zadowolenie z odrzucenia w poniedziałek przez ministrów spraw zagranicznych krajów UE propozycji nowej szefowej unijnej dyplomacji Federiki Mogherini w tej sprawie. Według "FT" odpowiednim rozwiązaniem obecnie byłoby "połączenie polityki kija i marchewki": UE i USA powinny naciskać na Rosję, by realizowała porozumienie z Mińska, dając do zrozumienia, że w tym wypadku najostrzejsze sankcje z września ubiegłego roku mogą być uchylone. Dziennik chwali postawę kanclerz Niemiec Angeli Merkel, która obstaje przy tym, że nie weźmie udziału w szczycie w Astanie wraz z przywódcami Rosji i Ukrainy, jeśli Moskwa nie okaże dobrej woli. Według "FT" prezydent Ukrainy Petro Poroszenko "nie może dać się wciągnąć w konflikt, który jest nie do wygrania". Choć jest to politycznie bolesne, to Poroszenko powinien nadal wywierać presję na Putina, by razem usiłowali zmniejszyć napięcia - zaznacza dziennik. "Od kiedy rosyjska odpowiedź na rewolucję na Majdanie pogrążyła Ukrainę w kryzysie, to wytyczne dotyczące rozwiązania były jasne. Kijów powinien wprowadzić pewną decentralizację, która dawałaby rosyjskojęzycznej społeczności częściową autonomię, ale bez rozmontowywania kraju. W poprzednich miesiącach Poroszenko podjął działania, by wypełniać porozumienie, podczas gdy Putin tego nie zrobił. Rosyjski przywódca musi pokazać, że ma szczere intencje. Jego obecna postawa prowadzi tylko do dalszej konfrontacji na Ukrainie" - wyjaśnia "Financial Times".