Spotkanie szefów państw i rządów 15 krajów UE rozpoczęło się dzisiaj wieczorem w Kopenhadze. Planowane na dwa dni spotkanie uznano jeszcze przed rozpoczęciem za historyczne ze względu na jego rolę w procesie rozszerzenia Unii. Najważniejszym punktem tego szczytu jest zakończenie negocjacji akcesyjnych z 10 krajami Europy Środkowej i Wschodniej, by mogły one wejść do Unii 1 maja 2004 r. Wraz z Polską do Unii mają wówczas przystąpić: Cypr, Czechy, Estonia, Litwa, Łotwa, Malta, Słowacja, Słowenia i Węgry. Szef rządu duńskiego Anders Fogh Rasmussen, który jest gospodarzem szczytu, oczekuje trudnych negocjacji. Kilka krajów, w tym Polska, zgłasza jeszcze zastrzeżenia do unijnych propozycji finansowych. Na końcówkę prowadzonych od 1998 r. rokowań pozostało nam jeszcze szereg ważnych postulatów, przede wszystkim z zakresu finansów i rolnictwa, które przedstawiciele UE uznają za wygórowane. Polski rząd zapowiada walkę do końca. Jeśli w Kopenhadze osiągnięte zostanie porozumienie, będzie to oznaczało, że rząd zrobił wszystko, co do niego należało, że warunki polskiego członkostwa w UE są najlepsze z możliwych - oświadczył dzisiaj premier Leszek Miller na wspólnej z prezydentem konferencji prasowej w Pałacu Prezydenckim. Prezydent Aleksander Kwaśniewski udzielił pełnego poparcia premierowi, rządowi i negocjatorom. - Polskie stanowisko jest dojrzałe, wymaga poważnego potraktowania, a premier Leszek Miller musi dysponować swobodą podejmowania ostatecznej decyzji - powiedział prezydent. Wyraził przekonanie, że kraje kandydujące są "nadzieją dla zjednoczonej Europy" Część postulatów będzie jeszcze przedmiotem negocjacji jutro rano. Jak poinformował w środę rzecznik rządu Michał Tober, premier Danii Anders Fogh Rasmussen zaprosił polskiego premiera na specjalną rundę negocjacyjną o godz. 8 rano. Najtrudniejsze sprawy pozostaną do rozwiązania już na szczycie UE z udziałem kandydatów. Główny negocjator Jan Truszczyński zaznaczył dzisiaj podczas konferencji w ramach Studia Otwartego w Kancelarii Premiera, że "lista spraw nie może być nadmiernie długa". Zarówno on, jak i minister ds. europejskich Danuta Huebner przyznają, że najważniejszymi sprawami dyskutowanymi w Kopenhadze będą kwestie finansowe. Miller: udaję się w najważniejszą podróż w mojej karierze Udaję się w najważniejszą podróż w mojej politycznej karierze i jak sądzę w najważniejszą podróż, jaką kiedykolwiek odbył premier III RP - powiedział wieczorem premier Leszek Miller tuż przed odlotem do Kopenhagi. Jak dodał, zabiera ze sobą dorobek wszystkich swoich poprzedników i dziękuje za to serdecznie. - Zabieram poparcie prezydenta, ale przede wszystkim zabieram marzenia i dążenia milionów Polaków, którzy przez wiele lat czekali na tego rodzaju wydarzenie. Marzyli o tym, aby Polska była w rodzinie krajów najbardziej zasobnych, o rozwiniętej demokracji, bezpieczna i dająca swoim obywatelom najwięcej jak to jest możliwe - podkreślił premier. Jak dodał, mamy właśnie dołączyć do rodziny takich krajów. Miller podkreślił, że nie leci do Kopenhagi, aby pozować do wspólnych fotografii. - Lecę przede wszystkim po to, by prowadzić negocjacje do ostatniej chwili i by uzyskać jak najlepsze warunki dla naszego kraju - mówił. Premier dodał, że nie wie kiedy się z powrotem znajdzie na warszawskim lotnisku. - Jeśli nie wystąpią nieoczekiwane przeszkody, to zapewne w sobotę wczesnym rankiem. Ale jeśli negocjacje będą się przeciągały to oczywiście później. Zobaczymy - powiedział Miller. Optymizm minister Huebner Minister ds. europejskich Danuta Huebner jest przekonana, że szczyt UE w Kopenhadze zakończy się dla Polski sukcesem i proces naszych negocjacji z Unią zostanie w ten sposób zakończony. Minister ds. europejskich Danuta Huebner odpowiadała dzisiaj na pytania dziennikarzy zebranych w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w ramach Studia Otwartego, towarzyszącego szczytowi Unii Europejskiej w Kopenhadze. Po uroczystej inauguracji studia, dokonanej przez premiera Leszka Millera, dziennikarze przez ponad godzinę pytali Danutę Huebner o to, z czym polska delegacja poleci do Kopenhagi i czy coś jeszcze uda się od Unii uzyskać. Jednak nie na wszystkie pytania pani minister udzieliła odpowiedzi, zasłaniając się dobrem negocjacji. - Wiele wskazuje na to, że ze szczytu UE w Kopenhadze wrócimy na tarczy -odpowiedziała na jedno z pytań minister Huebner, zaraz jednak poprawiając -Oczywiście, z tarczą! Pytana o wczorajszą, późną odpowiedź Unii na polskie postulaty dotyczące dopłat bezpośrednich, Huebner stwierdziła, że ważne jest to, że Unia odeszła od sztywnego pułapu 40 proc. dopłat i zaproponowała 45 proc. w pierwszym roku członkostwa, 50 proc. w drugim i 55 proc. w trzecim. Proszona o wyjaśnienie w przystępny sposób, co oznaczają "klauzule ochronne"wyjaśniła, że "istnieją w traktatach klauzule ochronne, które umożliwiają uruchomienie różnego typu środków ochronnych, gdy powstaje sytuacja zagrażająca - czy to jednolitemu rynkowi, czy innym regulacjom, czy interesom poszczególnym państw członkowskich". Pani minister jest przekonana, że szczyt UE zakończy się sukcesem i proces negocjacji zostanie w Kopenhadze zakończony. W konferencji wziął udział również Jan Kułakowski, poprzedni negocjator z Unią, który także pozytywnie wypowiadał się na temat osiągnięć naszych negocjatorów. Minister Huebner wyjaśniała, jaki jest jutrzejszy plan plan zajęć polskiej delegacji w Kopenhadze, i kto uda się tam wraz z premierem. Według niej, do stolicy Danii pojedzie całe prezydium rządu, czyli premier i wszyscy wicepremierzy, a więc także wicepremier i minister rolnictwa Jarosław Kalinowski. Sesja negocjacyjna rozpocznie się jutro o 8. rano. Natomiast oficjalne spotkanie szefów państw i rządów oraz ministrów spraw zagranicznych państw kandydujących do członkostwa w Unii Europejskiej oraz państw członkowskich UE rozpocznie się według planu o godz. 17.45 i wtedy formalnie zakończone zostaną negocjacje akcesyjne. Później premier Leszek Miller będzie odpowiadał na pytania dziennikarzy podczas konferencji prasowej. Po godz. 20. zaplanowano przyjęcie wydane przez JKM Królową Danii Małgorzatę II dla szefów państw i rządów oraz ministrów spraw zagranicznych państw kandydujących oraz państw członkowskich UE, a po godz. 21. odbędzie się obiad wydany przez przewodniczącego Rady Europejskiej - premiera Królestwa Danii A. Froga Rasmussena. Kwaśniewski: Polska wielką szansą europejską Prezydent Aleksander Kwaśniewski podkreślił, że Polska i inne kraje kandydujące do UE nie są "problemem europejskim, ale są europejską szansą i nadzieją". - Nie wierzmy w żadne cuda, ale wierzmy w rzetelność naszych europejskich partnerów. Oni muszą na końcu tej drogi zrozumieć, że to my jesteśmy wielką szansą europejską, nadzieją - powiedział prezydent na konferencji prasowej. Kwaśniewski podkreślił, że kraje kandydujące, "są krajami, które wnoszą nową wartość, nawet jeżeli jest to związane z pewnymi trudnościami w ciągu najbliższych kilku lat". Prezydent apelował do dziennikarzy: - Dziś nie pytajcie o szczegóły negocjacji, o to, z kim, w jakiej kolejności będziemy rozmawiać. To są ostatnie godziny (negocjacji), a ostatnie godziny charakteryzują się tym, że pięć minut często znaczy więcej niż pięć godzin - ocenił. - W Kopenhadze decyzje dotyczą przyszłości kontynentu europejskiego, Kopenhaga może być ważniejsza niż Poczdam, Jałta i dziesiątki spotkań, które miały miejsce w Europie i które cieniem złowieszczym położyły się na późniejszych czasach Europy - powiedział prezydent. - Niech to wreszcie moi przyjaciele - politycy europejscy zrozumieją, niech oni wiedzą, że nie chodzi tutaj o 5 groszy czy 5 euro w lewo czy w prawo - podkreślił. - Niech oni pojmą, że ta decyzja zdecyduje o przyszłości całego kontynentu, nie mojej i nie pana premiera, i nie tu obecnych, bo każdy z nas ma ograniczony czas, ale Europy, pokoleń - zaznaczył prezydent. - Przepraszam za ten swoisty patos, ale tak jest. I kto tego nie rozumie po prostu mija się z rzeczywistością - podkreślił Kwaśniewski. Prezydent Aleksander Kwaśniewski wspominając słowa swojej matki przekonywał, że "co się trudno zaczyna, kończy się zazwyczaj wielkim sukcesem i wielką radością". Jego zdaniem, tak samo będzie z członkostwem w UE. - Ja się urodziłem w bardzo trudnych warunkach, ponieważ moja mama była w bardzo ciężkim stanie i później wielokrotnie mówiła mi: "pamiętaj, że wszystko to, co się trudno zaczyna kończy się zazwyczaj wielkim sukcesem i wielką radością" - powiedział Kwaśniewski. - Nie wierzyłem bardzo w te słowa, ale w moim życiu później to się potwierdzało. Jak państwo wspomnicie, jak zaczynałem swoją prezydenturę w roku 1995, a jak się czujemy w roku 2002, to myślę, że moja mama miała 100 proc. racji. - Panie premierze, pan znał moją matkę, pan wie, że ona miała rację, i tak samo będzie z UE: im bardziej w bólu i trudzie urodzimy, tym lepiej będzie się wychowywać - zwrócił się do Leszka Millera. Prezydent zaznaczył też, że wszystkie polskie rządy podjęły wielki wysiłek, dopasowywania polskiej gospodarki do standardów unijnych, reformowania gospodarki, społeczeństwa, prawa. - Teraz jesteśmy przed ostateczną decyzją, czy idziemy dalej w tę samą stronę, czy zmieniamy polską politykę, i podejmujemy plan alternatywny, który jest - moim zdaniem - niejasny, słaby nieczytelny i który jest - powiem od siebie zupełnie szczerze - zły i szkodliwy - ocenił. Kwaśniewski podkreślił, że Polska jest u progu UE, dzięki wielkiemu wysiłkowi 38 mln Polek i Polaków, dzięki wielkiemu narodowemu wysiłkowi. - Z mojej strony jest poparcie, jest wiara i przekonanie, że powinniśmy być w UE, powinniśmy doprowadzić do dobrego, pożytecznego dla Polski finału, i że pana rozmowy i prace zakończą się takim wynikiem - zwrócił się do Millera. Początek szczytu W Kopenhadze rozpoczął się dzisiaj szczyt Unii Europejskiej. Głównym tematem obrad ma być rozszerzenie wspólnoty o dziesięć krajów, w tym Polskę. Jutro rano odbędzie się specjalna runda negocjacji dla naszego kraju. Jeśli zebrani w stolicy Danii przywódcy piętnastu państw UE zgodzą się na kompromisowe finansowe propozycje duńskie - i o ile przystanie na nie Polska - szczyt zakończy się zaproszeniem do członkostwa we wspólnocie od 1 maja 2004 roku. Wraz z Polską do Unii mają wówczas przystąpić: Cypr, Czechy, Estonia, Litwa, Łotwa, Malta, Słowacja, Słowenia i Węgry. Ofertę finansową dla krajów kandydujących zebrani na szczycie szefowie państw Piętnastki i ich ministrowie spraw zagranicznych rozpatrzą dzisiaj. Większość z nich twierdzi, że to, co proponują Duńczycy, to już wszystko, na co stać Unię. Niemcy i Holandia oficjalnie utrzymują, że propozycja kończącej unijne przewodnictwo Danii jest zbyt szczodra, ale według wielu dyplomatów "w ostatniej sekundzie" negocjacji Berlin zgodzi się na nią i nawet jeszcze coś dołoży. Gospodarz szczytu, duński premier Anders Fogh Rasmussen będzie gościł w Kopenhadze nie tylko przywódców Piętnastki, ale także dziesięciu krajów kandydujących do członkostwa w roku 2004, Rumunii i Bułgarii, które chcą do wspólnoty wstąpić w roku 2007 oraz Turcję, która chce w końcu skłonić Unię do wyznaczenia daty rozpoczęcia negocjacji akcesyjnych. Delegacji Polski będzie przewodniczył premier Leszek Miller. W kopenhaskim centrum konferencyjnym Bella Center pojawią się także przewodniczący Konwentu Europejskiego Valery Giscard d'Estaing, i przewodniczący Parlamentu Europejskiego Pat Cox. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, szczyt zakończy jutro wieczorem pamiątkowe zdjęcie rodzinne i przyjęcie u królowej Małgorzaty II. Duńczycy podkreślają jednak, że w razie konieczności są gotowi przedłużyć obrady o tyle, ile będzie trzeba. Verheugen: postulaty Polski zasadne Unijny komisarz ds. poszerzenia Guenter Verheugen dzisiaj w porannej audycji niemieckiej telewizji ZDF "Morgenmagazin" wyraził zrozumienie dla finansowych postulatów Polski i innych krajów kandydujących do Unii Europejskiej. - Kandydaci nie domagają się niczego innego, jak tylko tego, aby dotrzymano obietnic z 1999 r. Ustalono wówczas finansowe ramy poszerzenia Unii. Ostatnie propozycje Unii są o ponad dwa miliardy euro poniżej tego pułapu finansowego, chociaż kwota przeznaczona jest teraz nie dla sześciu krajów, jak zakładano w Berlinie, lecz dla dziesięciu kandydatów. Dlatego sądzę, że zasadny jest postulat, aby przynajmniej w pierwszych latach członkostwa zrobić coś, co złagodzi niezwykle trudne problemy budżetowe nowych krajów członkowskich - powiedział Verheugen. Z punktu widzenia krajów kandydujących pole manewru oczywiście istnieje - powiedział Verheugen. Unijny komisarz dodał, że sumy, które są przedmiotem negocjacji, nie są "bagatelne". - Nie żyjemy w czasach, w których jeden miliard euro mniej czy więcej byłby drobnostką, którą można załatwić pomiędzy zupą a drugim daniem ? zauważył. Jednocześnie Verheugen powiedział, że rozszerzenie Unii musi nastąpić teraz, bo później będzie to znacznie trudniejsze ze względu na pogarszającą się sytuację gospodarczą w kilku krajach członkowskich. Ostrzegł też, że niepowodzenie lub opóźnienie procesu może spowodować negatywną reakcję w krajach kandydujących. Specjalna runda negocjacji dla Polski - jutro rano Negocjacje między Polską a przewodniczącą UE Danią będą trwały jutro rano w Kopenhadze - powiedział wczoraj po wieczornym posiedzeniu Rady Ministrów rzecznik rządu Michał Tober. Specjalna runda negocjacyjna dla Polski rozpocząć ma się o 8. rano. Jak poinformował Tober, Polska otrzymała wczoraj oficjalne stanowisko Rady UE ws. finalnego pakietu negocjacji - znalazły się w nim dwa korzystne dla naszego kraju rozstrzygnięcia: podwyższenie średniej wysokości górnego pułapu dopłat bezpośrednich dla rolników do 50 proc. w latach 2004-2006 oraz zapewnienie, że ogólna klauzula ochronna obejmie także rolnictwo. - Pozostała część pakietu negocjacji będzie przedmiotem rokowań na szczycie w Kopenhadze - powiedział rzecznik rządu. Dodał, że podtrzymujemy wszystkie dotychczasowe postulaty i "walczymy do końca". Rada Ministrów potwierdziła mandat dla kierownictwa politycznego negocjacji do podejmowania decyzji w imieniu całego rządu. Tober zapowiedział też, że dzisiaj nie będzie planowanego wcześniej posiedzenia rządu. Dzisiaj na szczyt do Kopenhagi - wraz z premierem - udają się wszyscy wicepremierzy, szef dyplomacji i sekretarz KIE. Media o szczycie UE w Kopenhadze "Małżeństwo bez miłości, które może zakończyć się łzami" - tak o rozszerzeniu Unii Europejskiej i rozpoczynającym się dziś szczycie w Kopenhadze pisze brytyjski "Daily Telegraph". Prasa na Wyspach poświęca sporo miejsca zmieniającej się UE, a przede wszystkim Polsce, która ma największe żądania wobec wspólnoty. Według "Daily Telegraph", ani UE, ani też kandydujące do niej byłe kraje komunistyczne z Europy Wschodniej nie są nawet w najmniejszym stopniu gotowe na stworzenie politycznej i gospodarczej potęgi sięgającej aż granic Rosji. Unia jednak zdecydowała się na tą historyczną ruletkę. Lewicowy "The Guardian" w artykule o szczycie w Kopenhadze, pisze głównie o Polsce. "Zapłaćcie nam tyle, ile chcemy albo się do Unii nie przyłączymy - ostrzega Polska" - tytułuje swój artykuł londyński dziennik. Dodaje, że rozszerzenie, zwłaszcza w przypadku Polski, sprowadziło się do ostrego targowania się. "The Guardian" przyznaje, że stanowisko Polski jest poważnym dylematem: albo UE zgodzi się na żądania Polski, albo proces rozszerzenia może znaleźć się pod znakiem zapytania. Konserwatywny "The Times", w kontekście szczytu w Kopehnadze pisze o uwieńczeniu epickiej podróży, która rozpoczęła się wraz z upadkiem Muru Berlińskiego 13 lat temu. Również i ten dziennik zwraca uwagę na kwestie finansowe i twarde stanowisko Warszawy. Tłumaczy je tym, że Polska jest największym z kandydatów. Chodzi też o starania Warszawy o przekonanie eurosceptyków, że Polska dostanie od Unii tyle, ile tylko jest to możliwe. "The Times" pisze również o "logistycznych" problemach związanych z rozszerzeniem. Komisja Europejska będzie musiała na przykład zatrudnić co najmniej 130 tłumaczy dla każdego z 9 nowych języków (na Cyprze językiem urzędowym jest język grecki, stąd tylko 9 nowych języków). Przy 20 różnych językach - zakładając, że z każdego trzeba przetłumaczyć na każdy - istnieje aż 380 możliwych kombinacji lingwistycznych. Nadzwyczajne środki bezpieczeństwa w Kopenhadze W Kopenhadze wprowadzono nadzwyczajne środki bezpieczeństwa. Centrum kongresowe Bella Center otoczono betonowymi zaporami i zasiekami z drutu kolczastego. Mieszkańcy stolicy Danii liczą się z utrudnieniami, choć - jak donosi specjalna wysłanniczka RMF do Kopenhagi Katarzyna Szymańska-Borginon - wydaje się, że bardziej interesują się nadchodzącymi świętami niż zjazdem polityków z całej Europy. Oto co powiedzieli RMF Duńczycy: "Myślę, że hasło 'Od Kopenhagi do Kopenhagi' za mało rozpowszechniono w Danii, bo nic na ten temat nie wiem. Ile państw wchodzi do Unii Europejskiej? Wydaje mi się, że 20, ale nie wiem dokładnie. Myślę, że wszystkie państwa powinny być w Unii, nikogo nie wolno zostawiać na zewnątrz. Duńczycy są bardzo entuzjastycznie nastawieni do rozszerzenia UE, we wspólnocie wyróżniają się jako społeczeństwo najbardziej przychylne tej idei.