- Szliśmy aż do białego rana, myśląc że dojdziemy do jakiś rogatek wojskowych. W ciągu dnia znów ukryliśmy się w dżungli niedaleko drogi, mając nadzieję, że będzie nią przejeżdżał jakiś samochód. W końcu pojawiła się wojskowa ciężarówka. Wyskoczyliśmy więc na drogę, zawołaliśmy ich, a oni zawieźli nas w bezpieczne miejsce na Jolo - powiedział Le Garrec. Francuzi podkreślali, że ucieczka nie byłaby możliwa, gdyby nie operacja filipińskiej armii przeciwko islamistom. Dzięki niej bowiem buntownicy podzielili się na mniejsze grupy. Działania wojskowe będą kontynuowane. W rękach islamistów wciąż pozostaje jeszcze Amerykanin Jeffrey Schilling, trzech Malezyjczyków oraz kilkunastu Filipińczyków. Żołnierze otrzymali rozkazy żeby najpierw zapewnić bezpieczeństwo zakładnikom, a później całkowicie rozprawić się z buntownikami.