Według CNN Philippines, sytuacja na miejscu zdarzenia uspokoiła się. Na terenie wciąż są policjanci. Usiłują wydostać rannych z budynku, na którego drugim piętrze wybuchł pożar. Dotychczas nie podano szczegółów zdarzenia. Agencja Reutera, powołując się na lokalne media, informowała, że na terenie ośrodka, który mieści m.in. cztery hotele i kasyno, przebywali uzbrojeni mężczyźni. Z kolei CNN Philippines podawała, że zamaskowany napastnik w piątek nad ranem czasu lokalnego (czwartek wieczorem w Polsce) otworzył ogień w kierunku ludzi. Poinformowano również, że z jednego z budynków wydobywał się dym. Pojawiały się też doniesienia o wybuchach wewnątrz budynku. Filipińska policja poinformowała, że nikt nie ucierpiał w strzelaninie. Jednocześnie - według amerykańskiego centrum monitoringu działalności dżihadystów w internecie SITE - tzw. Państwo Islamskie przyznało się do zamachu na kasyno w Manili. Kompleks Resorts World znajduje się w południowej części Manili, w pobliżu tamtejszego lotniska. Na miejscu są policyjne jednostki szybkiego reagowania, wozy strażackie oraz karetki pogotowia. "Prosimy o waszą modlitwę w tym trudnym czasie" - napisano na Twitterze Resorts World. Do ataku doszło w czasie trwających od dziewięciu dni walk o miasto Marawi na południu Filipin, które toczą się między filipińską armią a rebeliantami z grupy Maute, powiązanej zdaniem rządu z islamistami z ugrupowania Abu Sajaf. Złożyło ono przysięgę wierności tzw. Państwu Islamskiemu, znane jest z brutalnych działań, szczególnie wobec cudzoziemców, m.in. z zamachów bombowych, wymuszeń i porwań dla okupu. Od lat 70. XX wieku chce przekształcić południe Filipin, gdzie mieszkają muzułmanie, w kalifat. Armia poinformowała w środę, że kontroluje już prawie 90 proc. całego miasta, jednak w rękach bojowników wciąż pozostają "ogniska oporu".