- Myślę, że może być więcej ofiar śmiertelnych, ponieważ wielu rannych jest w poważnym stanie - powiedział korespondentowi Reutersa szef miejscowej policji płk Bartolome Baluyot. Do pierwszej, najsilniejszej eksplozji doszło w centrum handlowym. Przed wejściem do domu towarowego wybuchł ładunek ukryty w zaparkowanym w pobliżu pojeździe. Policja mówi o 8 - 10 zabitych i 27 rannych. Wśród ofiar są sprzedawcy i przypadkowi przechodnie. Według lokalnych mediów wiele ofiar to dzieci. Agencja Associated Press podaje, że w pobliżu tego miejsca znaleziono jeszcze dwa ładunki, ukryte pod ciężarówką. Zdetonowali je policyjni saperzy. Kilka minut później dwie bomby domowej roboty wybuchły na dworcu autobusowym i jednym z mostów. Zdaniem AP, w całym mieście mogło dojść do eksplozji jeszcze kilku ładunków. Policja podała, że dostała wcześniej informacje o podłożeniu w mieście 18 bomb, które miały eksplodować dzisiaj. Jak ujawnił regionalny szef policji, do zorganizowania zamachów przyznała się Federalna Armia Ludu Tubylczego - grupa walcząca o przekształcenie Filipin w państwo federacyjne. Jednka służba bezpieczeństwa podejrzewa raczej ekstremistów islamskich, na przykład grupę Abu Sayaf czy też Islamski Front Wyzwolenia Moro. Do zamachów doszło w dniu, gdy na wyspie Luzon wylądowało ponad sześciuset amerykańskich żołnierzy, którzy od jutra wspólnie z filipińską armią będą ćwiczyć przeprowadzanie operacji antyterrorystycznych.