Separatyści nawiązali dzisiaj rano kontakt z rządem w Manili - potwierdziły źródła manilskie. Rzecznik armii odmówił jednak podania szczegółów rozmów, jakie wojsko miało prowadzić z przedstawicielami odpowiedzialnej za porwanie grupy Abu Sajefa. Informując o "kontakcie" generał zaznaczył tylko, że rząd zwrócił się do separatystów, by zapewnili bezpieczeństwo porwanym. Wojsko Filipin nadal poszukujące kryjówek separatystów. Manilskie źródła zaprzeczyły informacjom, jakoby islamscy separatyści przetrzymywali obecnie kilkadziesiąt osób. Wyjaśniono, że w rękach Abu Sajefa znajduje się obecnie trzynastu zakładników, w tym trzech Amerykanów. Separatyści mieli w ostatnich dniach przedstawić zarówno żądania polityczne jak i finansowe. Wysokości okupu, jakiego zażądali za zwolnienie zakładników nie ujawniono. Rząd odrzucił kategorycznie warunek proklamowania niepodległości południowofilipińskich wysp, gdzie przeważają wyznawcy islamu. Wczoraj podano, że porwany amerykański misjonarz Martin Burnham został poważnie ranny w starciu z armią filipińską. Burnham miał zostać postrzelony w plecy w czasie natarcia sił rządowych. Burnham pracował na Filipinach jako misjonarz od 1986 r. Został uprowadzony przed 11 dniami wraz z żoną Gracią w czasie urlopu w nadmorskim kurorcie, gdzie para miała obchodzić 18. rocznicę ślubu. Razem z nimi porwano 20 innych osób z wyspy Palawan.