Porywacze należą do separatystycznego ugrupowania Abu Sayaf domagającego się niepodległości dla muzułmańskiego południa Filipin. Władze filipińskie odrzuciły wczoraj ich żądanie w sprawie zmiany głównego negocjatora strony rządowej i przybycia mediatorów zagranicznych. Mimo to rozmowy z porywaczami nie załamały się, choć ich szczegóły nie są znane. Najprawdopodobniej porywacze nie spełnili dotąd groźby zabicia części zakładników. Wczoraj wieczorem Filipińczycy poinformowali, że terroryści przekazali swoje żądania. Nie ujawniono ich, a jedynie powiedziano, że są "rozsądne". Wśród porwanych jest 10 Malezyjczyków, trzech Niemców, dwóch Francuzów, dwóch Południowych Afrykańczyków, dwóch Finów, Libańczyk i Filipińczyk, których uprowadzono w niedzielę na malowniczej malezyjskiej wyspie Jojo, o około 960 km na południe od stolicy Filipin Manili. Porywacze przetrzymują również kilkudziesięciu obywateli własnego kraju, porwanych na sąsiedniej wyspie Basilan, w tym kobiety i dzieci.