W ćwiczeniach o kryptonimie "Balikatan" ("Ramię w ramię"), które odbywają się w różnych miejscach największej filipińskiej wyspy Luzon, bierze udział blisko 5,5 tys. żołnierzy. W programie są między innymi ostre strzelania oraz pozorowane ataki bombowe amerykańskich myśliwców F-18. W ubiegłym tygodniu na Filipinach złożył wizytę prezydent USA Barack Obama i obie strony podpisały nową umowę o współpracy w dziedzinie obrony zapewniającą Stanom Zjednoczonym rozszerzony dostęp do lokalnych baz oraz budowę magazynów zaopatrzeniowych w zamian za zwiększenie wsparcia bezpieczeństwa żeglugi i pomoc humanitarną. Filipiny spierają się z Chinami o suwerenność nad znajdującym się mniej więcej w połowie drogi między filipińską wyspą Palawan i Wietnamem niezamieszkałym archipelagiem Spratly. Jak się przypuszcza, w rejonie archipelagu zalegają znaczne podmorskie złoża ropy i gazu ziemnego. Do Spratly zgłaszają również roszczenia Brunei, Malezja, Wietnam i Tajwan. - Napięcia w regionie Azji i Pacyfiku wzrosły ze względu na nadmierne i ekspansywne roszczenia morskie oraz terytorialne, podkopujące reguły prawne - powiedział filipiński minister spraw zagranicznych Albert del Rosario na uroczystości rozpoczęcia ćwiczeń w głównej bazie wojskowej w Manili. - Agresywne formy zachowania ukierunkowane na zmianę status quo zagrażają pokojowi i stabilizacji w regionie. Balikatan 2014 ze swym skupieniem się na bezpieczeństwie żeglugi silnie wspiera nasze zdolności sprostania tym wyzwaniom - dodał del Rosario.