Wybuch nastąpił w chwili, gdy autobus zbliżał się do dworca kolejowego w biznesowej dzielnicy Makati. Na miejscu zginęła kobieta, która siedziała w pobliżu bomby. Później policja poinformowała, że zginęło także trzech mężczyzn. Prezydent Benigno Aquino III powiedział, że rząd otrzymał w zeszłym roku informacje wywiadowcze o przygotowywaniu zamachów bombowych przez ugrupowania terrorystyczne, ale że - jak się wydaje - żadne z takich ugrupowań nie dysponowało wtedy środkami, umożliwiającymi realizacje tych planów. Nie powiedział, o które konkretnie ugrupowania chodziło. W związku z zamachem Aquino zapewnił, że władze "nie spoczną, dopóki nie zostaną zidentyfikowani wszyscy, którzy są zamieszani w tę ohydną zbrodnię". Na razie nikt nie przyznał się do zorganizowania tego zamachu. Do aktów terroru dochodzi na Filipinach głównie w południowych prowincjach, gdzie muzułmańska mniejszość walczy o niepodległość. Niespokojnie bywa też na północy, gdzie od ponad 40 lat trwa konflikt między komunistycznymi rebeliantami a rządem. Za część zamachów bombowych obwiniane są gangi, zajmujące się wymuszeniami.