Po przeliczeniu 38 proc. głosów Aquino, kandydat Partii Liberalnej, ma ponad 40-procentowe poparcie. Na drugim miejscu znalazł się były prezydent Joseph Estrada, który zebrał ponad 25 proc. głosów, a na trzecim senator Manuel Villar z około 14-procentowym poparciem. Z powodu problemów z maszynami do głosowania przed lokalami wyborczymi tworzyły się wielogodzinne kolejki. Także Aquino oddał głos kilka godzin później niż planował, ponieważ w jego lokalu w mieście Tarlac, na północ od Manili, zepsuła się maszyna do głosowania. - Nie doszłoby do tego, jeśli komisja wyborcza dobrze wykonałaby swoją pracę - skomentował kandydat liberałów. Komisja wyborcza podała, że pomimo kolejek frekwencja wyniosła ok. 75 proc., czyli 10 punktów proc. mniej niż przewidywano. 50-letni Aquino zdecydował się na start w wyborach dopiero w sierpniu 2009 roku, gdy zmarła jego matka. Corazon Aquino, żona zamordowanego przez reżim Ferdinanda Marcosa opozycjonisty Benigno Aquino, w 1986 roku odsunęła od władzy dyktatora i została pierwszą w Azji kobietą piastującą urząd prezydenta. Krytycy wskazują, że jej syn nie ma doświadczenia politycznego, a popularność zawdzięcza wyłącznie nazwisku. Główny rywal Aquino, 73-letni Joseph Estrada, został usunięty ze stanowiska prezydenta w wyniku puczu w 2001 roku. Trzeci obecnie w wyścigu o prezydenturę Manny Villar, biznesmen działający w sektorze nieruchomości, w kampanii reklamował się jako człowiek spoza elit politycznych, który ciężką pracą dorobił się majątku. Motywami przewodnimi kampanii wyborczej na Filipinach była walka z korupcją oraz ubóstwem, ale kandydaci nie wgłębiali się w szczegóły swoich programów. Nowością podczas przeprowadzonych w poniedziałek jednoczesnych wyborów prezydenckich, parlamentarnych oraz lokalnych był skomputeryzowany system liczenia głosów. Miał on zapobiec oszustwom, które kładły się cieniem na poprzednich wyborach. Dotychczas wyborcy musieli pisać nazwiska swoich kandydatów - nieraz na ponad 30 stanowisk - na czystych kartach wyborczych. Głosy te były liczone ręcznie, kolejno na wszystkich szczeblach podziału administracyjnego. Proces ten nie tylko był czasochłonny, ale też dawał ogromne pole do nadużyć. W aktach przemocy do których doszło w trakcie głosowania zginęło dziewięć osób a 12 zostało rannych. Zdaniem rzecznika wojska Ricardo Nepomuceno dzięki elektronicznemu systemowi liczenia głosów liczba ofiar przemocy związanej z wyborami była niższa niż w poprzednich latach. Uprawnionych do głosowania było ponad 50 mln ludzi.