Porywacze, którzy grozili ścięciem Schillinga w razie odrzucenia ich żądań, w czasie ostatnich kontaktów nie powtórzyli jednak wcześniejszego warunku: uwolnienia z amerykańskich więzień terrorystów islamskich, przede wszystkim zaś winnych eksplozji w nowojorskim World Trade Center w 1993 roku. W Zamboanga - mieście na południu Filipin - podano dziś, że rzecznik porywaczy z islamskiej grupy Abu Sayyaf za pośrednictwem lokalnej stacji radiowej dxRZ prowadził rozmowy z delegacją rządu Filipin, kierowaną przez Rolanda Sarmiento. Porywacze zapewnili, że życiu Schillinga nie zagraża niebezpieczeństwo. W kwietniu ta sama grupa zabiła jednak dwu zakładników, gdy rząd w Manili odmówił rozmów w sprawie zwolnienia terrorystów arabskich, przebywających w więzieniach na terenie USA. Za zgodą porywaczy grupa pracowników Czerwonego Krzyża ma dziś przekazać Schillingowi żywność i leki. Schilling został porwany w poniedziałek w Zamboandze i przewieziony na wyspę Jolo, gdzie przebywa kilkudziesięciu innych zakładników Abu Sayyafa. Departament stanu USA wykluczył w środę możliwość zapłacenia okupu lub zawarcia jakiegokolwiek układu z islamskimi separatystami, którzy porwali Schillinga. W niedzielę separatyści filipińscy wypuścili sześciu w większości zatrzymanych jeszcze w kwietniu obcokrajowców - okup za nich (około 6 mln dolarów) - zapłaciła Libia.