W ręce rebeliantów wpadło tym razem 30 żołnierzy, policjantów i urzędników z miasteczka Korovou na przedmieściach stolicy kraju, Suvy. Napadu dokonał kuzyn Spieghta, Iferemi Tiko. Wraz z około setką zamaskowanych napastników, uzbrojonych w noże i pałki, zajął posterunek policji w Korovou. W tym samym czasie Spieght prowadził rozmowy z delegacją obalonych władz Fidżi, mające przynieść rozwiązanie trwającego od wielu tygodni kryzysu. Tiko twierdzi jednak, że zakładników wziął w porozumieniu ze swoim kuzynem. Stawia to pod znakiem zapytania zapewnienia Speighta o szybkim doprowadzeniu do pokoju.