Jak już informowaliśmy, lider zamachowców powiedział w wywiadzie telewizyjnym, że zamierza obalić obecnego szefa rządu, który z pochodzenia jest Hindusem, i oddać władzę rdzennej ludności archipelagu. Pomysł popiera ruch Taukei, którego członkowie wyrazili już gotowość złożenia najwyższej ofiary, byle stało się tak, jak zapowiada George Steight. Za znajdującym się w niewoli szefem rządu opowiedziała się opozycja i przedstawiciele przemysłu cukrowniczego. Ci ostatni zapowiedzieli nawet na poniedziałek strajk generalny. Uwolnienia premiera Chaundry'ego domagają się także Stany Zjednoczone, Nowa Zelandia i niektóre państwa Unii Europejskiej. Radio w stolicy kraju dzień wcześniej podawało, że znajdujący się w rękach przywódców zamachu stanu szef rządu Mahendra Chaudhry został dotkliwie pobity. Chaudhry jest pierwszym premierem Fidżi pochodzenia indyjskiego. Zamachowcy twierdzą, że reprezentują interesy rdzennej melanezyjskiej ludności wysp i występują przeciwko łamaniu ich praw przez ludność pochodzenia indyjskiego, stanowiącą tu ponad 40 proc. obywateli. Na czele zamachowców stoi znany biznesmen, syn działacza opozycji fidżijskiej, George Speight. W obronie obecnego rządu wystąpiły związki zawodowe, w tym wpływowy tu związek pracowników plantacji trzciny cukrowej. Związki ogłosiły strajk na znak poparcia dla demokratycznie wybranych władz Fidżi. Prezydent kraju Kamisese Mara zapowiedział, że wykorzysta całą swoją władzę i zastosuje wszelkie środki jakimi dysponuje, by w sposób "pokojowy i sprawiedliwy" położyć kres próbie zamachu stanu. W sobotę armia i policja Fidżi zadeklarowały poparcie dla szefa państwa i konstytucji oraz ogłosiły, że nie uznają władzy grupy uzbrojonych ludzi, którzy wtargnęli do parlamentu i proklamowali przejęcie władzy. Dzisiaj w Suve ambasadorzy Francji i Wielkiej Brytanii spotkają się z prezydentem kraju, Ratu Sir Kamisese, aby wspólnie zastanowić się nad przywróceniem konstytucyjnych zasad w kraju.