Węgierska partia nie będzie miała prawa brać udziału w spotkaniach EPL, nie będzie też miała prawa do głosowania ani proponowania kandydatów na stanowiska w tej rodzinie politycznej. "To mocna i jasna decyzja oparta na naszych wspólnych wartościach" - mówił po ogłoszeniu rozstrzygnięcia szef frakcji EPL w europarlamencie i kandydat chadeków na przyszłego szefa Komisji Europejskiej Manfred Weber. Dla Orbana pierwszą widoczną konsekwencją będą zamknięte drzwi na szczyt liderów EPL, w którym tuż przed posiedzeniem Rady Europejskiej biorą udział m.in. kanclerz Niemiec Angela Merkel, premier Irlandii Leo Varadkar, premier Bułgarii Bojko Borisow, kanclerz Austrii Sebastian Kurz, szef KE Jean-Claude Juncker oraz szef Rady Europejskiej Donald Tusk. Burzliwe zgromadzenie polityczne Zgromadzenie polityczne - jak relacjonowali jego uczestnicy zza zamkniętych drzwi - przebiegało dość burzliwie. Najostrzejsze wystąpienia pod adresem partii Orbana mieli przedstawiciele Niemiec, Szwecji i Finlandii. Występujący w imieniu polskiej delegacji prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski, który jest wiceszefem EPL, mówił - według źródeł - że nie ma podziału na wschód i zachód, decyzja nie jest przeciwko Węgrom, ale w UE chodzi też o zasady, dlatego zawieszenie jest konieczne. Zmiana tonu Orbana Początkowo Orban odrzucał tekst rezolucji mówiącej o tym, że Fidesz dobrowolnie zaproponował konsekwencje w postaci zawieszenia. Według źródeł PAP, groził wręcz, że wyjdzie w takim przypadku z Europejskiej Partii Ludowej. Również szef jego kancelarii ostrzegał w mediach, że jeśli Fidesz zostanie zawieszony, to wystąpi z EPL. Później, ku zaskoczeniu uczestników, szef węgierskiego rządu złagodził swój ton i ostatecznie - po niewielkich zmianach w tekście rezolucji - zgodził się na nią. Zmiany mówią o tym, że szefostwo EPL i Fidesz wspólnie zgodziły się, że partia zawiesi swoje członkostwo, dopóki nie będzie gotowy raport specjalnego komitetu w tej sprawie. Grupa "mędrców" Delegaci ustalili, że powołana zostanie grupa "mędrców", składająca się z byłego szefa Rady Europejskiej Hermana Van Rompuya, byłego szefa PE Hansa-Gerta Poetteringa oraz byłego kanclerza Austrii Wolfganga Schuessela. Będą monitorować wdrażanie przez Fidesz przedstawionych warunków oraz oceniać poszanowanie praworządności i wartości EPL. W odpowiednim czasie komitet ten ma przygotować raport dla szefostwa EPL, po czym zostanie wydana ostateczna decyzja w sprawie przyszłości węgierskiego ugrupowania. "Wykluczenie Fideszu cały czas jest możliwe" - ostrzegał Weber. Kampania plakatowa Przegłosowana przez zgromadzenie rezolucja przypomina o warunkach, jakie Fideszowi przedstawił szef frakcji EPL w PE. Chodziło o zdjęcie plakatów z szefem KE, na których twierdzono, że chce on wraz z amerykańskim finansistą George'em Sorosem sprowadzić do Europy miliony imigrantów, przeproszenie za słowa, że ci, którzy domagali się wyrzucenia Fideszu z EPL za tę kampanię, to "pożyteczni idioci" oraz wyjaśnienie sytuacji Uniwersytetu Środkowoeuropejskiego (CEU). Założony przez Sorosa w latach 90. Uniwersytet Środkowoeuropejski, który wciąż działa na Węgrzech, jest zmuszany do przeniesienia się do Wiednia. Powód to brak umowy z węgierskimi władzami. Weber wyszedł jednak w tym miesiącu z koncepcją, która może zmienić tę sytuację przez włączenie do współpracy z CEU Uniwersytetu Technicznego w Monachium (TUM). Z Brukseli Krzysztof Strzępka