Fidel Castro, który tradycyjnie wypowiedział się w eseju, zamieszczonym we wtorek na kubańskiej rządowej stronie internetowej, odwołał się do deklaracji swego brata, obecnego prezydenta Kuby Raula Castro. W ubiegłym tygodniu powiedział on, iż jego kraj jest gotów do rozpoczęcia dialogu ze Stanami Zjednoczonymi "na wszystkie tematy na zasadzie równości i poszanowania suwerenności Kuby". "Oświadczaliśmy rządowi północnoamerykańskiemu, że jesteśmy otwarci na dialog o wszystkim, w tym także o prawach człowieka, wolności prasy, więźniach politycznych, o wszystkim o czym będą chcieli rozmawiać" - powiedział Raul Castro. Prezydent Kuby odpowiadał na apel sekretarz stanu USA Hillary Clinton, która wcześniej wezwała władze Kuby do dokonania przekształceń demokratycznych i zwolnienia więźniów politycznych. Z kolei reagując na wypowiedź Castro, prezydent Barack Obama zastrzegł, iż przed podjęciem inicjatyw poprawy stosunków z Kubą, oczekuje na oznaki gotowości władz tego kraju do zmian demokratyzacyjnych. Wymienił tu dwie sprawy: zwolnienie kubańskich więźniów politycznych oraz zmniejszenie podatku od sum, przekazywanych na Kubę przez rodaków mieszkających w USA. Jak wynika z wtorkowego eseju Fidela Castro, Obama błędnie zinterpretował słowa Raula na temat więźniów politycznych. Jak podkreślił Fidel Castro, zwolnienie opozycjonistów na Kubie zależeć będzie od uwolnienia skazanych na kary więzienia w USA Kubańczyków, oskarżonych w 2001 roku o szpiegostwo na rzecz Hawany. Raul Castro jeszcze w grudniu 2008 roku miał proponować wymianę politycznych więźniów na pięciu kubańskich agentów. USA odrzuciły wówczas ideę takiej wymiany.