"Nie mam zaufania do polityki Stanów Zjednoczonych i nie zamieniłem z nimi (z Amerykanami) ani jednego słowa, ale nie oznacza to w żadnym momencie odrzucenia pokojowego rozwiązania konfliktów" - oświadczył były szef kubańskiego państwa w liście do federacji studentów, odczytanym na Uniwersytecie w Hawanie i na antenie kubańskiej telewizji państwowej. List opublikowano również w dzienniku "Granma", organie Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Kuby. 88-letni "ojciec rewolucji kubańskiej", który w 2006 r. ze względów zdrowotnych przekazał władzę swemu młodszemu bratu Raulowi, chciał pokazać - jak zauważa agencja AFP - poparcie dla polityki swego następcy wobec Waszyngtonu, po historycznym ogłoszeniu 17 grudnia ub. r. stopniowej normalizacji stosunków między obu krajami. "Prezydent Kuby podjął słuszne środki w ramach swoich prerogatyw i uprawnień danych mu przez Zgromadzenie Narodowe Władzy Ludowej (...). Zawsze będziemy bronić współpracy i przyjaźni między wszystkimi narodami świata, włącznie z naszymi przeciwnikami politycznymi" - oświadczył Fidel Castro. "Wszelkie pokojowe lub wynegocjowane rozwiązanie problemów między Stanami Zjednoczonymi a (...) jakimkolwiek narodem Ameryki Łacińskiej, które nie pociąga za sobą siły lub użycia siły, winno być traktowane zgodnie z międzynarodowymi normami i zasadami" - napisał w liście. W ostatnich tygodniach stan zdrowia sędziwego i schorowanego Fidela, który nie pojawił się publicznie od 8 stycznia 2014 r., gdy wziął udział w inauguracji hawańskiego studia malarza Alexisa Leyvy - "Kcho", był przedmiotem wielu spekulacji. Ostatnie artykuły pióra Fidela ukazały się w kubańskiej prasie w październiku ub. roku. 17 grudnia prezydent USA Barack Obama ogłosił zwrot w dotychczasowej polityce izolowania Kuby przez USA. Zalecił rządowi natychmiastowe wznowienie zerwanych w 1961 r. stosunków dyplomatycznych z wyspą oraz rozluźnienie restrykcji w podróżach i eksporcie. Rozmowy w sprawie przywrócenia stosunków dyplomatycznych władze USA i Kuby rozpoczęły 22 stycznia.