W komentarzu opublikowanym na rządowej stronie cubadebate.cu ojciec kubańskiej rewolucji zażądał też od USA, by zwróciły Kubie dzierżawioną od ponad stu lat roku bazę Guantanamo. Jedną z pierwszych decyzji Obamy po objęciu urzędu było zamknięcie w ciągu roku znajdującego się w Guantanamo więzienia dla podejrzanych o terroryzm. Zaledwie tydzień temu Castro napisał na tym samym forum, że Obama jest człowiekiem uczciwym, inteligentnym i szlachetnym. Zapowiedział też, że ograniczy publikowanie swoich komentarzy, "aby nie wtrącać się w prace rządu". W czwartek Fidel Castro zauważył, że jeśli USA nie zwrócą Kubie bazy, będzie to naruszenie międzynarodowego prawa i naruszenie władzy wobec małego narodu, a także "czyn arogancki". Stany Zjednoczone dzierżawią bazę w Guantanamo na Kubie od 1903 roku i uważają ten obszar za strategicznie istotny. Castro od dojścia do władzy w 1959 roku twierdzi tymczasem, że baza znajduje się na terenie okupowanym. Były kubański lider zaatakował też Obamę za popieranie izraelskiej inwazji na Strefę Gazy. "W ten sposób nasz przyjaciel Obama partycypuje w ludobójstwie na Palestyńczykach" - napisał Castro. Jak ocenił, Izrael będący "potęgą nuklearną", zbrojoną przez "imperialny przemysł", stanowi zagrożenie dla ludności wszystkich narodów muzułmańskich. Najnowszy komentarz Castro nosi tytuł "Rozszyfrowywanie myśli nowego amerykańskiego prezydenta". Castro wycofał się z czynnego życia politycznego po przejściu ciężkiej operacji w lipcu 2006 roku i od tego czasu nie pokazał się publicznie ani razu.