Wybory, w których startują Włodzimierz Cimoszewicz i Norweg Thorbjoern Jagland, odbędą się najwcześniej na jesieni. Kandydatury byłych premierów Polski i Norwegii, obu związanych z lewicą, zatwierdził 12 maja w Madrycie Komitet Ministrów Rady Europy (ministrowie spraw zagranicznych 47 państw członkowskich). Komitet przekazał następnie listę proponowanych nazwisk Zgromadzeniu Parlamentarnemu RE, które miało głosować nad wyłonieniem sekretarza generalnego na ostatnim posiedzeniu letnim, czyli we wtorek 23 czerwca. Tego dnia do wyborów jednak nie doszło, gdyż większość parlamentarzystów opowiedziała się za wycofaniem głosowania z porządku dziennego w proteście przeciw - jak to określono - złamaniu procedur przez Komitet Ministrów. Delegaci zarzucali Komitetowi wykluczenie z grona kandydatów szefów dwóch frakcji w Zgromadzeniu: belgijskiego chadeka Luca van den Brande i węgierskiego liberała Matyasa Eoersiego. W czwartek zebrała się na zamkniętym posiedzeniu tzw. Komisja Mieszana, złożona z przedstawicieli Zgromadzenia i Komitetu Ministrów RE. Jak relacjonował w piątek PAP uczestniczący w spotkaniu poseł PO Dariusz Lipiński, "poziom emocji na sali był ogromny", a obie strony konfliktu "chcą iść w zaparte". - Szefowie frakcji reprezentujących większość Zgromadzenia żądali, by unieważnić dotychczasową procedurę, wszcząć ją od początku i rozszerzyć listę kandydatów o dwóch wcześniej usuniętych (Luca van den Brande i Eoersiego) - powiedział Lipiński. Jak dodał, wielu delegatów czuje się urażonych tym, że ministrowie nie konsultowali z nimi nazwisk pretendentów do fotela szefa RE. Lipiński podkreśla, że postulatu rozszerzenia "krótkiej listy" nie chcą przyjąć przedstawiciele Komitetu Ministrów, obstający przy obecnej dwójce kandydatów. Szef polskiej delegacji do RE zaznaczył, że kolejne pertraktacje między kierownictwem Zgromadzenia a Komitetu Ministrów w tej sprawie są zaplanowane na połowę lipca w Paryżu. Wskutek konfliktu wewnętrznego w RE głosowanie nad jej nowym szefem zostało automatycznie przesunięte na kolejne posiedzenie Zgromadzenia, które odbędzie się w dniach 28 września - 2 października. Jeśli jednak do tego czasu nie dojdzie do porozumienia, wybory nowego szefa odbędą się jeszcze później. Wszczęcie od nowa procedury wyborczej wydaje się jednak mało prawdopodobne, gdyż kolejne zebranie Komitetu Ministrów w pełnym składzie jest przewidziane dopiero wiosną 2010 roku. W ocenie polskich delegatów do Rady Europy, gdyby wybory odbyły się dzisiaj, szanse Cimoszewicza i Jaglanda byłyby wyrównane. Według Tadeusza Iwińskiego (SLD) trudno jednak przewidzieć, czy przełożenie głosowania pomoże, czy zaszkodzi polskiej kandydaturze. Zgromadzenie Parlamentarne RE, które ma 636 członków: 318 przedstawicieli parlamentów krajowych i 318 zastępców przedstawicieli, wyłania nowego sekretarza generalnego w tajnym głosowaniu absolutną większością; głosy oddaje maksymalnie 318 osób. Jeśli w pierwszej turze nie dojdzie do rozstrzygnięcia, to w drugiej zwycięski kandydat musi uzyskać poparcie względnej większości głosujących. Nowy szef Rady Europy, wybrany na pięcioletnią kadencję, zastąpi obecnego sekretarza generalnego RE, Brytyjczyka Terry'ego Davisa, którego mandat kończy się 1 września. Ponieważ - jak wszystko wskazuje - jego następca nie zostanie do tego czasu wyłoniony, od września stanowisko to będzie tymczasowo sprawować obecny zastępca sekretarza generalnego.