Clegg poinformował w poniedziałek, że rząd zrezygnuje z prób przeprowadzenia reformy Izby Lordów, której chcieliby liberałowie, z powodu zbyt małego poparcia wśród posłów konserwatywnych. - Partia Konserwatywna nie wywiązuje się ze zobowiązania w sprawie reformy Izby Lordów, w rezultacie łamiąc część naszego porozumienia - powiedział Clegg w publicznym oświadczeniu. Negocjując porozumienie koalicyjne, liberałowie zgodzili się poprzeć zmiany w granicach okręgach wyborczych, na których zależy konserwatystom, w zamian za poparcie tej partii dla reformy Izby Lordów. - Nie mogę pozwolić na sytuację, w której buntownicy z Partii Konserwatywnej mogą swobodnie wybierać te fragmenty porozumienia, które są po ich myśli, a posłowie Liberalnych Demokratów są zobligowani do przestrzegania całości - podkreślił Clegg. "Zalecę mej partii, by głosowała przeciwko" Dlatego też "poinformowałem premiera (i przywódcę Partii Konserwatywnej Davida Camerona), że kiedy dojdzie do głosowania nad zmianami okręgów wyborczych przed wyborami w 2015 roku, zalecę mej partii, by głosowała przeciwko" - dodał. Ponadto liberałowie nie poprą zmniejszenia liczby posłów w Izbie Gmin z 650 do 600, do czego dążą konserwatyści - zapowiedział. Pierwsze poważne spięcia w koalicji Partii Konserwatywnej i Liberalnych Demokratów zarysowały się na początku lipca. Ok. 100 posłów Partii Konserwatywnej wystąpiło wtedy przeciw planom koalicji i nie dopuściło do głosowania, w którym miał zostać ustalony harmonogram prac nad ustawą reformującą Izbę Lordów (wyższą izbę brytyjskiego parlamentu). Nieoczekiwany bunt w szeregach konserwatystów sprawił, że w praktyce projekt ustawy upadł. Lansowany przez liberałów projekt ustawy zakładał, że Izba Lordów będzie liczyła 450 zamiast 800 członków, a 80 proc. jej przedstawicieli będzie wyłanianych na 15-letnią kadencję według ordynacji proporcjonalnej. Projekt likwidował instytucję tzw. lordów dziedzicznych (którzy prawo do zasiadania w niej odziedziczyli wraz z tytułem szlacheckim), a liczbę zasiadających w Izbie Lordów biskupów anglikańskich zmniejszał z 26 do 12. Diety członków nie mogłyby przekraczać sumy 45 tys. funtów rocznie oraz byłyby opodatkowane. Clegg podkreślał wielokrotnie, że wyższa izba parlamentu pochodząca w całości z nominacji to w ustroju demokratycznym anachronizm. W poniedziałkowym oświadczeniu ostro skrytykował "establishment odporny na zmiany". Jednocześnie zapewnił, że fiasko reformy Izby Lordów nie doprowadzi do rozpadu koalicji liberalno-konserwatywnej. - Jesteśmy nadal skupieni na realizacji celu, który doprowadził do utworzenia koalicji, czyli ratowaniu, naprawianiu i równoważeniu brytyjskiej gospodarki - podkreślił.