10 obrońców praw zwierząt pojawiło się przed siedzibą władz miasta Yulin, by protestować przeciwko jedzeniu psów. Akcja została ukrócona natychmiast - aktywistów otoczyło około 20 funkcjonariuszy, którzy usunęli protestujących spod budynku. Jak przekonywali aktywiści, festiwal psiego mięsa jest niezgodny z chińskim prawem. Dlaczego? Zdaniem protestujących, wykorzystywane jest mięso pochodzące z nielegalnego obrotu. - Większość tych zwierząt to psy wykradzione właścicielom, a ich przewóz jest całkowicie niezgodny z chińskimi przepisami - wyjaśnia Adam Parascandola ze stowarzyszenia Humane Society.- Jak długo jeszcze Chiny będą pozwalały władzom Yulin naginać prawo w ten sposób? - pyta rozmówca agencji AFP.Dodajmy, że samo spożywanie psiego mięsa nie jest w Chinach objęte zakazem. Aktywiści bezskutecznie próbują przeforsować wycofanie psiego mięsa z rynku lub choćby zaostrzenie przepisów regulujących ten rynek.Około 10 milionów psów rocznie zabijanych jest w Chinach w celach spożywczych. Czworonogi przeznaczone na rzeź często przetrzymywane są w skandalicznych warunkach - sprzedawcy umieszczają je w ciasnych klatkach i przewożą je skuterami.Krytyka festiwalu psiego mięsa w Yulin płynie z całego świata. Brytyjski komik Ricky Gervais - znany z walki o prawa zwierząt - wypromował hashtag #StopYuLin2015. "Impreza powinna otrzymać nazwę Festiwal Torturowania Psów. Bo tym w istocie jest" - napisał na Twitterze satyryk.Tymczasem władze Yulin w oficjalnym komunikacie podkreśliły, że festiwal nie jest imprezą organizowaną przez miasto, a jedynie zwyczajem mieszkańców. Zwolennicy jedzenia psiego mięsa powołują się na tradycję: w Chinach jest ono spożywane od dwóch tysięcy lat.