"Nie możemy zaakceptować wniosku o delegalizację" - oświadczył w poniedziałek w Berlinie szef Wolnej Partii Demokratycznej (FDP) Philipp Roesler. Ze skrajną prawicą należy walczyć metodami politycznymi - podkreślił polityk, dodając: "Głupoty nie da się zakazać". Postawa FDP oznacza zapewne fiasko rządowych planów, ponieważ Merkel domagała się w kwestii zakazu NPD jednomyślnej decyzji całego rządu, tworzonego przez partie chadeckie CDU i CSU oraz liberalną FDP. Rząd zajmie się w środę wnioskiem do Trybunału Konstytucyjnego. Składając odrębny wniosek, rząd chciał poprzeć drugą izbę parlamentu, Bundesrat, który w zeszłym roku podjął decyzję o wkroczeniu na drogę prawną przeciwko NPD. Bundesrat jest przedstawicielstwem 16 niemieckich krajów związkowych (landów). Merkel oraz minister spraw wewnętrznych Hans-Peter Friedrich (CSU) nie kryli w minionych tygodniach sceptycyzmu wobec postępowania o delegalizacji NPD, obawiając się, że ewentualne odrzucenie wniosku przez sędziów Trybunału w Karlsruhe wzmocni skrajnie prawicowe ugrupowanie. Inicjatywa Bundesratu jest drugą próbą zakazania działalności NPD. Pierwsze podejście zakończyło się niepowodzeniem, gdy w 2003 roku Trybunał Konstytucyjny oddalił wniosek o delegalizację. Sędziowie uzasadnili wówczas negatywną decyzję obecnością w strukturach NPD, w tym także w kierownictwie partii, agentów niemieckich służb specjalnych, co miało zdaniem Trybunału podważyć wiarygodność materiału dowodowego. Sędziowie nie byli pewni, czy materiał obciążający pochodzi od autentycznych członków partii czy też od współpracowników policji. Według niemieckiego kontrwywiadu NPD jest ugrupowaniem rasistowskim, antysemickim i rewizjonistycznym. Nie kryje wrogości wobec cudzoziemców i gloryfikuje III Rzeszę. Ugrupowanie zyskało spore poparcie w trapionych wysokim bezrobociem wschodnich landach Niemiec, w tym w regionach graniczących z Polską. Partia ta ma posłów w parlamentach regionalnych Saksonii i Meklemburgii. Otrzymuje dofinansowanie z państwowej kasy. Impulsem do nowej dyskusji o zakazie NPD było wykrycie pod koniec 2011 roku neonazistowskiej grupy terrorystycznej o nazwie Narodowosocjalistyczne Podziemie (NSU), odpowiedzialnej za zamordowanie dziewięciu drobnych przedsiębiorców pochodzenia tureckiego i greckiego oraz niemieckiej policjantki, a także za zamachy bombowe i napady na banki. Złożona z trojga neonazistów grupa mogła działać ponad dziesięć lat dzięki siatce wspólników, której członkowie mieli powiązania z NPD.