Gazeta powołuje się na urzędników administracji i ekspertów pracujących dla Kongresu, którzy twierdzą, że FBI nadal nie ma wystarczającego rozeznania w działających w Stanach Zjednoczonych siatkach terrorystycznych, które mogą przeprowadzić ataki w odwecie za spodziewaną inwazję Iraku. - Oni wciąż nie wiedzą, gdzie są terroryści, jak dużo ich jest, jakie są ich zamiary i jaką siecią wsparcia dysponują -powiedział o FBI przewodniczący senackiej Komisji ds. Wywiadu, Bob Graham. Federalne Biuro Śledcze krytykowane jest także przez pracowników Rady Bezpieczeństwa Narodowego przy Białym Domu. FBI odrzuca krytykę. Według źródeł policyjnych, 56 specjalnych grup do walki z terroryzmem działa w całym kraju w celu zidentyfikowania i obserwacji grup mogących sprzyjać Saddamowi Husajnowi. Podejrzewa się o to m.in. byłych członków Gwardii Republikańskiej irackiego dyktatora, którzy osiedlili się w Stanach Zjednoczonych po wojnie w Zatoce Perskiej w 1991 roku. Dziennikarze "Washington Post" podkreślają, ze w czasie tamtej wojny liczba ataków terrorystycznych wzrosła trzykrotnie i zdaniem ekspertów wywiadu tym razem mogą one być jeszcze groźniejsze.