25. rocznica podpisania Traktatu o dobrym sąsiedztwie, który uzupełnił wcześniejszy Traktat graniczny z końca 1990 roku, jest okazją do uroczystego upamiętnienia w Bundestagu, ponieważ był on "kamieniem milowym w krwawej i trudnej historii obu krajów" - pisze w czwartek wiodący konserwatywny dziennik niemiecki w komentarzu "Nowe dawne fronty"."Ten punkt został jednak zdjęty z porządku piątkowych obrad, ponieważ swary w wielkiej koalicji (CDU/CSU-SPD) weszły na kolejny szczebel eskalacji, a politykę zagraniczną przestano traktować jako obszar chroniony przed sporami" - czytamy w komentarzu. Przedmiot sporu Jak wyjaśnia "FAZ", SPD nie chce - zdaniem CDU/CSU - pogodzić się z tym, by we wspólnej uchwale "upamiętnić w odpowiedniej formie wkład niemieckich wypędzonych w pojednanie z Polską". Zdaniem socjaldemokratów, przedmiotem sporu jest forma forsowanej przez chadeków wzmianki w uchwale o Karcie niemieckich wypędzonych z ojczyzny z 1950 roku. "Czyżby chodziło tylko o semantyczny problem?" - pyta "FAZ". "Nasuwa się raczej podejrzenie, że chodzi o ponowne otwarcie dawnych frontów dotyczących polityki wobec Wschodu (Ostpolitik z czasów kanclerza Willy'ego Brandta - PAP)" - uważa niemiecka gazeta. "Czy opłaca się to w czasie, które nie są wolne od tarć między Berlinem a Warszawą?" - pyta "FAZ", odpowiadając w konkluzji komentarza: "zdecydowanie nie". Uchwała nie zostanie przyjęta Uchwała "Pojednanie, Partnerstwo, Współpraca - 25 lat Traktatu o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy" miała zostać przyjęta przez Bundestag w najbliższy piątek. Po nieoczekiwanym sporze o tekst dokumentu, SPD postanowiła zdjąć ten punkt z porządku obrad, co oznacza, że uchwała nie zostanie przyjęta przed przypadającą na 17 czerwca rocznicą. Jak wyjaśnił PAP poseł SPD Dietmar Nietan, bawarska CSU chciała włączyć do tekstu, wbrew innym partiom, odniesienie do Karty niemieckich wypędzonych ze stron ojczystych - kontrowersyjnego dokumentu z 1950 roku. Nie zgodzili się na to Zieloni, co spowodowało, że SPD wycofała cały projekt. Zdaniem Nietana, wzmianka o Karcie mogłaby zostać źle odebrana w Polsce. Z Berlina Jacek Lepiarz