"Od początku kryzysu zadłużenia w południowoeuropejskich krajach unii walutowej Niemcy i ich czołowi politycy, przede wszystkim federalna kanclerz (Angela Merkel), muszą wysłuchiwać wielu gorzkich uwag. Zarzut o dążenie do hegemonii jest przy tym jedynie ich salonową wersją; demonstranci w Atenach czy teraz w Nikozji z lubością porównują (niemieckich polityków) do nazistów. Kanclerz Merkel jest jakoby powodem nieszczęścia, które spotyka Greków, Portugalczyków i Cypryjczyków, ponieważ domaga się konsolidacji budżetów i reform" - czytamy w komentarzu opublikowanym na łamach konserwatywnej gazety. Jak zaznacza jego autor, tylko nieliczni mieszkańcy tych krajów pojmują, że jest to jedyna droga wyjścia z kryzysu, zawinionego przez skorumpowane elity i błędną politykę. "Solidarność pojmowana jest jako obowiązek uregulowania rachunków (przez Berlin), a ponieważ Niemcy domagają się w zamian reform, stawia się ich pod pręgierzem" - pisze "FAZ". Gazeta ostrzega przed rozkwitem antyniemieckich resentymentów i wyraża podziw dla Merkel, która "ze spokojem znosi szkalowanie". Wskazuje też np. minister sprawiedliwości Sabine Leutheusser-Schnarrenberger, która jako pierwsza z niemieckich ministrów publicznie skrytykowała przywódców UE za to, że nie bronią Niemiec przed nieuzasadnionymi zarzutami. "FAZ" porównuje dzisiejsze Niemcy do czołowego mocarstwa światowego - USA. "Wszystko jedno, co się zrobiło lub nie zrobiło, jest się krytykowanym i nigdy się nie ma racji" - pisze komentator. Jego zdaniem jest to skutek silnej pozycji, jaką Niemcy mają obecnie w Europie. "Niezadowolenie wśród partnerów rośnie, ponieważ wzrosła ekonomiczna siła Niemiec oraz ich przewaga nad innymi krajami" - ocenia, dodając, że "prymusi są najczęściej nielubiani w szkole". Komentator powołuje się na opinię byłego polskiego ambasadora, nie wymieniając go z nazwiska, który miał niedawno powiedzieć, że partnerzy Niemiec powinni bardziej starać się zrozumieć psychologię Niemców - szkalowanych, chociaż to właśnie oni "ciągną europejski wózek" i pomagają innym. Za "zuchwałe i głupie" uznał "FAZ" oczekiwanie przez inne kraje od Niemiec przywództwa i odpowiedzialności, a gdy sytuacja nie rozwija się po ich myśli - jak w przypadku euroobligacji - rozniecanie antyniemieckich nastrojów i obarczanie Niemiec odpowiedzialnością za sytuację, za którą odpowiedzialne są cypryjskie banki i greccy politycy. "Nikt nie musi kopiować rozwiązań, które z powodzeniem stosują Niemcy" - pisze "FAZ", zastrzegając, że w takim przypadku każdy musi sam ponosić odpowiedzialność. "Kto źle i niebezpiecznie gospodarzy, kto w nieodpowiedzialny sposób naraża na szwank swoją konkurencyjność, ten sam powinien ponosić koszty takiej polityki" - konkluduje.