"Wizyty niemieckich polityków w Rosji przebiegają zgodnie z prostym schematem: mowa jest o dialogu w trudnych czasach, powiązaniach, których nie wolno zrywać, o wspólnych interesach, a następnie jest się chwalonym za rolę ambasadora dobrej woli" - pisze komentator opiniotwórczej gazety Friedrich Schmidt. Według niego "odwiedzający wzmacniają w ten sposób Putina, który prowadzi na wielu frontach bardziej lub mniej skrycie wojnę z Zachodem". - Pomimo tysięcy zabitych na Ukrainie, bomb kasetowych przeciwko syryjskim szpitalom i ataków hakerów, podczas spotkań gości z Berlina i Monachium z Putinem i jego personelem rządowym dochodzi najczęściej do wymiany głębokich ukłonów - zauważa Schmidt. Publicysta przypomina niedawne wizyty niemieckich polityków w Rosji: premiera Bawarii Horsta Seehofera, ministra rolnictwa Christiana Schmidta i szefa niemieckiej dyplomacji Franka-Waltera Steinmeiera i zarzuca im, że wykazują się naiwnością, unikają tematów trudnych i pozwalają gospodarzom na werbalne ataki przeciwko Zachodowi. - Jeżeli niemieccy goście spodziewają się profitów, to ich nadzieje są płonne - ocenił Schmidt. Przyjazdy "potulnych gości" z Berlina przedstawiane są przez Moskwę jako dowód na to, że Rosja nie jest izolowana i że Zachód jest podzielony, a Rosja nie musi wcale ustępować, by przywrócić dobre relacje - czytamy w komentarzu. Putin postępuje zgodnie ze swoimi doświadczeniami Zdaniem "FAZ" Putin postępuje zgodnie ze swoimi doświadczeniami z dzieciństwa spędzonego na ulicach Leningradu w myśl zasady, że "gdy nie da się uniknąć bijatyki, musisz uderzyć pierwszy". - Ale po co się bić, jeśli można podporządkować sobie przeciwnika. wykorzystując jego słabości? - zastanawia się autor tekstu. Temu właśnie służy stałe przypominanie Niemcom odpowiedzialności i winy za atak na ZSRR w 1941 roku. Wizyty z Niemiec utwierdzają Putina w przekonaniu, że kanclerz Angela Merkel jest "coraz bardziej osamotniona" w swojej twardej postawie w kwestii konfliktu na Ukrainie. "Defilady" niemieckich polityków robią też fatalne wrażenie w świecie tworząc obraz niemiecko-rosyjskich stosunków, które mogłyby być "harmonijne i pokojowe", gdyby nie "krnąbrni Ukraińcy, perfidni Amerykanie i zachodnie media", które piszą o sterowanym w Rosji przez państwo dopingu w sporcie i korupcji. - W ten sposób niemieccy demokraci bagatelizują rolę wodza (Putina), który zagraża ich demokracji. Seehofer, Gabriel i im podobni muszą się zastanowić, czy wybielając prezydenta Rosji rzeczywiście coś zyskują i jak wysoka jest cena - konkluduje Schmidt. Wicekanclerz Gabriel, który jest równocześnie ministrem gospodarki, udaje się w środę wraz z delegacją biznesmenów do Moskwy. Prawdopodobnie zostanie przyjęty przez Putina. To jego trzecia podróż do Moskwy w ciągu 30 miesięcy.