"Nie ulega wątpliwości, że to rosyjski prezydent rozpoczął ten konflikt i że podtrzymuje go wspierając separatystów". Putinowi udaje się jednak, jakkolwiek cynicznie by to nie zabrzmiało, przekonać wielu ludzi, że jest ich przyjacielem i rozjemcą" - podkreśla autorka komentarza. Wizyta całego rosyjskiego rządu i licznych posłów na Krymie była pomyślana jako sygnał wysłany mieszkańcom wschodniej Ukrainy. Proste przesłanie brzmiało: "popatrzcie, jak bardzo Moskwa troszczy się o swoich". "Putin kładzie w ten sposób podwaliny pod prorosyjskie nastroje w tej części kraju po zakończeniu walki z separatystami" - ocenia dziennikarz. "Brakuje żywności i lekarstw, nie ma też prądu" Autorka komentarza zwraca uwagę, że w miastach i wsiach, gdzie toczą się walki, panuje ogromny niedostatek. "Brakuje żywności i lekarstw, nie ma też prądu" - czytamy. Wielu ludzi straciło dach nad głową, także dlatego, że ukraińskie oddziały - prowadząc wojnę z terrorystami - nie cofają się przed niszczeniem budynków mieszkalnych i infrastruktury. "Dla wielu mieszkańców terenów walk nie jest do końca jasne, kto jest rzeczywiście wyzwolicielem, a kto okupantem" - pisze komentatorka, dodając, że bombardowane domy i rosnąca liczba ofiar cywilnych są pożywką dla rosyjskiej propagandy, zarzucającej władzom w Kijowie, że prowadzi bezwzględną wojnę z własnym narodem. Władze Ukrainy i Unia Europejska muszę się pospieszyć, jeżeli nie chcą przegrać rywalizacji o przychylność Ukraińców na wschodzie kraju - i tak już sceptycznych i głęboko zaniepokojonych obecną sytuacją. Przyznane środki (finansowe) muszą szybko dotrzeć tam, gdzie są potrzebne. "Przede wszystkim jednak Kijów musi znaleźć właściwy ton, dzięki któremu będzie mógł dotrzeć do swoich obywateli" - konkluduje komentatorka "FAZ".